piątek, 8 marca 2013

12. Mecze


Po tym artykule długo nie mogłam usnąc, poprosiłam o tabletki lekarza kadry, po których wreszcie odpłynęłam w krainę Morfeusza. Kiedy się obudziłamy zegarek wskazywał 6:30, o półgodziny za późno się obudziłam aby przed treningiem jeszcze pobiegac. Odkąd jestem w Hiszpani budzę się wcześnie, co mi się nigdy nie zdarzało. Pobiegłam się odświerzyc, następnie naciągnęłam dresy reperezantacji i zeszłam do holu, był prawie pusty, dostrzegłam dziewczyny w biało-czerwonych strojach i nie wiem czemu, ale ogarnął mnie nie pokój. I ja mam im strzelac bramki? Własnym rodaczką!
- E to nie ta Polska Hiszpanka! - krzyknęła blondynka, która szła za swoimi koleżankami, spojrzałam się w jej stronę.
- Chyba ona - krzyknęła druga, podeszła do mnie chyba cała drużyna, wszystkie spoglądały na mój strój, ale nikt się nie odezwał.
- Adrianna Mistrz - wyciągnęłam rękę, nie wiem skąd u mnie taka reakcja, chyba kompletnie postradałam zmysły.
- Miło mi - dodała wysoka brunetka - Jestem kapitanem, Gosia - ścisnęła mi rękę, a potem już każda mnie ściskała i się przedstawiała. To było... dziwne. - Oj no nie patrz się tak na nas, nie pobijemy cię - zaśmiała się Gosia.
- Pewnie przypomina sobie jak się mówi po polsku - oznajmiła z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy blondynka, która mnie rozpoznała.
- Umiem mówic po polsku - powiedziałam pewnie
- Brawo - ironizowała blondyna
- Spokój Kasia - odezwała się pani kapitan - Ade wiemy, że chciałabyś grac dla Polski i to nie twoja wina, że za dwa dni nie zagrasz po naszej stronie, wiedź, że jeśli będzie taka możliwośc i jasne ty będziesz chciała... wciągniemy cię do drużyny seniorek - uśmiechnęła się, a wszystkie odprócz blondynki pokiwały głowami na znak, że się zgadzają z panią kapitan.
- Dziękuje - odwzajemniałam uśmiech
- To co powodzenia w meczu, my się tak łatwo wam nie damy - poklepała mnie po ramieniu i pobiegła do trenera, który je właśnie wołał.
- Nawzajem - krzyknełam za nimi

Te dwa kolejne dni przeleciały tak, szybko. W ciągu nich chyba sto razy powtarzałam, że mogę zagrac przeciwko Polką i jeśli będę miała sytuacje bramkową nie zawacham się. Doszło nawet do tego, że dzień przed meczem Hiszpanki i Polski razem zasiadły przy obiedzie, poznałam bliżej większośc reprezentacji Polski, to naprawdę świetne dziewczyny, tylko blond Kaśka ciągle coś do mnie ma. Gosia opowiedziała mi, że Kaśka jest pół Polką pół Hiszpanką, chciła grac dla Hiszpani, ale jej nie powołali, to dlatego się na mnie wyżywa. Cóż nie będę się przejmowac.

Stoimy w tunelu, zaraz wejdziemy na boisko, pełna koncentracja. W internecie hejtarzy pisali, że zdradziłam kraj i nie jestem warta niczego, to mnie jeszcze bardziej zmotywowało, udowodnie im. Skacze z nogi na nogę już nie mogę się doczekac, pojemnośc stadionu ponad 50 tyś. w tym przyjechało 26 tyś Hiszpanów i 5 tyś. Polaków. Spojrzałam po dziewczynach coś je niepokoiło.
- Stało się coś? - spytałam
- Nie mamy kapitana, Antonia przecież pauzuje! - mówiła przejęta Paula
- Kto był w meczu z Finkami? - prówałam uspokoic towarzystwo
- Regina, ale siedzi na ławie
- Ade! - krzyknął ktoś za mną
- Antonia, nie mamy kapitana - zawyłam
- Już mamy - oznajmiła spokojnie i naciągnęła mi opaskę na ramię
- Że ja? - zdziwiłam się
- Ty, a teraz idź na przód bo wprowadzasz drużynę, a ja wracam na trybuny - pocałowała mnie w policzek i już jej nie było. Moje koleżanki z drużyny jak za dotknięciem magicznej różczki się uspokoiły, a Polski patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
- Mistrz, zapieprzaj do przodu, bo już chce z wami wygrac - krzyknęła Gosia po polsku
- Sie zobaczy - odpowiedziałam pewnie i pobiegłam na przód.
Ledwo postawiłam nogę na murawie oślepił mnie blask fleszy, staneliśmy do hymnów. Miałam parę sekund by obmyślec plan, śpiewac? Czy nie? Rozbrzmiał hymn Polski i już samo się potoczyło, co zrobiłam ŚPIEWAŁAM, co nie uszło kamerze. Potem hymn Hiszpanii, stanęłam na bacznośc, ale nie zaśpiewałam.
Po hymnach, zebrałam w kółku moją drużynę, kilka pokrzepiających słów i podeszłam do arbitrów. Gosia uśmiechała się, była do mnie strasznie wysoka, ale kto do mnie jest niski, mam tylko jakieś metr 64.
- Orzeł czy reszka? - zapytał sędzia
- Oczywiście, że orzeł - odpowiedziałam z uśmiechem patrząc na Gosie, wygrałam losowanie, zostałam na swojej połowie i się zaczęło. Bardzo nerwowe pierwsze minuty, od 14 minuty straciliśmy bramkę, Polscy kibice zagłuszali Hiszpańskich, co mnie nie dziwiło bo znam ich możliwości, ale innych chyba tak. Spojrzałam na trybuny, siedziała tam moja rodzina, a koło nich piłkarze HSV, Artjom jakby wiedział, że się na nich patrzę pokiwał twierdząco głową, nie wiem, co to miało znaczyc, ale mi pomogło. Ruszyłam do ataku i w 37 minucie zdobyłam wyrównującą bramkę, nie cieszyłam się, stanęłam w miejscu i klaskałam Polskim kibicą, którzy zaczęli skandowac moje imię i nazwisko, śpiewając, że jest 2:0 dla Polski. W przerwie zostałam poproszona o podejście do trybuny, gdzie siedzą Polacy, więc po skończonym wykładzie od trenera powędrowałam tam. Kibice zaczęli krzyczec, że są ze mną i zrobią wszystko abym grała dla Polski. Czy to napewno Polacy? Tacy... uprzejmi, gdzie ci wszyscy internetowi hejterzy. Druga połowa toczyła sie pod dyktando Hiszpanii, mecz zakończył się 3:1, a ja w drugiej połowie zaliczyłam jeszcze jedno trafienie do siatki. Po przyjętych gratulacjach od Polskiej drużyny, podbiegłam do Polskich kibiców i rzuciłam im moją koszulkę. Hiszpanie się nie obrazili, byli za bardzo pochłonięci świetowanie, że przeszliśmy do pół finału, czyli z Leną się spotkam.

Cztery dni później odbył się mecz Niemcy - Hiszpania, który wygraliśmy 2:0, moja radośc była jeszcze więszka no bo Niemcy, to Niemcy.
- Powodzenia z Francuzkami - krzyknąła Lena, biorąc za rękę Możdżenia
- Sorry słońce - krzyknęłam za nią
- Ty mnie teraz nie przepraszaj, masz rozjechac Francuzki! - odwróciła się do mnie.
- Ej - oburzyła się Julia
- Przepraszam mój żabojadku - pogłaskała Julie po głowie

Lipiec, finał stadion pęka w szwach, z każdnym krokiem czuje narastającą presje, wszyscy życzą powodzenia. Przed wejściem na stadion dostałam anonimową kopertę.
" Przepraszam cię przyjaciółeczko, że dawno się nie oddzwywałam, ale musiałam przygotowac wszystko na mój ślub. Mam nadzieje, że będziesz moim świadkiem? Za dwa dni się widzimy"Zgniotłam kartkę w dłoniach i weszłam naburmuszona na stadion. Kiedy była rozgrzewka stanęłam na środku i rozejrzałam się po trybunach, miejsce koło Możdżenia było wolne, pomyślałam, że pewnie Lena będzie tam siedziała. Postanowiłam, że jeśli strzele zadedykuje jej bramkę. Mecz się rozpoczyna, nasze rywalki są wysokie, przegrywamy większośc pojedynków powietrznych. Paula upada po brutalnym faulu jednej z przeciwnieczek, nawet Julia choc jest Frazncuzką krzyczy na swoją rodaczkę, że to było zbyt brutalne. Pierwsza połowa zakończyła się 0:0, krzyki w szatni, trener wymachuje rękoma, usiłuje nam wytłumaczyc nowy plan działania, rozglądam się po koleżankach, każda żyje w innym świecie, w głowach własnie ten mecz przegrywamy. W szatni panuje totalny haos, większośc mówi o otrzymaniu wyniku i karnych. Nie nie możemy przegrac w finale. Co się stało z tą drużyną? Założyłam słuchawki aby się odciąc jeszcze 7 minut do drugiej połowy. Gdy ściągnęłam słuchawki byłam spokojniejsza, wróciła do mnie wiara, wstałam nie czekając na nie. Wyszłam na murawę, gdzie była już drużyna Francji. Francuzcy kibice wybuczeli mnie, cóż się dziwic, ja nie stąd.
- Gotowa? - usłyszałam za sobą głos Juli
- Tak
- Czemu one jeszcze nie wyszły, zostały 3 minuty
- Zaraz się zajwią - zapewniłam, ale zdecydowałam sie po nie iśc - Dalej dziewczyny jest mecz do wygrania - krzyknęłam wchodząc do szatni
- Ale - zaczęła Paula, którą zajmował się masarzysta
- Nie ma ale, jest remis, żadna tragedia, wygramy to rozumiecie - krzyknęłam
- Dawac dziewczyny damy rade - dołączyła do mnie Antonia
Widziałam, że reszta się wacha, ale wyszliśmy na murawę na czas. Zły początek tracimy dwa gole w ciągu pierwszych 6 minut, Antonia spojrzała się na mnie, a ja zrobiłam to, co Artjom zrobił mi w meczu Hiszpania - Polska, pokiwałam twierdząco głową i się zaczęło. 60 minuta bramka dla nas, Antonia mi asystowała, podbiegłam do trybuny, gdzie miałam zobaczyc Lene i jej zadedykowac barmkę, ale zamiast jej ujrzałam Dennisa, zamarłam w miejscu, ale za chwile już leżałam na ziemi bo dziewczyny postanowiły zrobic kanapkę. Potrząsnęłam pare razy głową i wróciłam na swoją pozycje, Hiszpania była w natarciu, ale nie umiałam już strzelic celnie. W 87 zrobiła to za mnie Paula, w 90 minucie nadarzyła mi się 100% okazja została mi tylko bramkarka, poprawiłam sobie piłkę i strzeliłam. Trafiłam w samo okienko, wygrywamy 3:2 z gospodarzami turnieju. Hiszpania Mistrzem Europy do lat 21. Zaczeliśmy się wydurniac na boisku, tańczyliśmy i zbieraliśmy gratulacje. Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi do góry.
- Jordi pacanie - zaśmiałam się
~`*~`

Artjom posłał mi ukradkowe spojrzenie.
- Co? - spytałem, gdy Łotysz przyglądał mi się już dłuższą chwile
- Jeszcze nie jest za późno - oznajmił
- Jest szczęśliwa, beze mnie
- Jesteś idiotą, z Olką zniszczysz sobie życie
- Nie obrażaj jej, to matka mojego dziecka
- Jak chcesz - machnął ręką i odszedł
- Stary choc - pociągnął mnie za kurtkę Jacopo
- Gdzie mnie ciągniesz?
- Stój tu i się nie ruszaj
Pokiwałem tylko twierdząco głową, w oddali widziałem jakieś dziewczyny wychodzące z szatni. A może jednak tutaj nie zostane.
- Dennis? - ktoś spytał słabo
- Gratuluje - uśmiechnąłem się lekko i niepewnie objąłem Ade
- Dzieki - uśmeichnęła się - Nie wiedziałam, że cię tutaj spotkam
- Jacopo mnie tu zaciągną - na te słowa Ade posmutniała
- Aha - westchneła - Jak tam przygotowania do ślubu? - wbiła wzrok w podłogę
- Olka się wszsytkim zajmuję, przepraszam, że wysłała ci zaproszenie - podeszłem bliżej niej
- Nie musisz - szepnęła i spojrzała w moje oczy, miałem ochotę ją pocałowac choc ten ostatni raz.
- Co robisz? - zapytała uśmiechnięta
- Narażam się na policzek - objąłem jej twarz dłonim i delikatnie pocałowałem, ale z każdą sekudną całowałem coraz zachłanniej jakby świat miał się skonczyc. - Kocham cię - wyszeptałem, gdy się oderwałem od Ade. Ta odepchnęła mnie od siebie i pobiegła do szatni.
- Już się pogodziliście? - zapytał Jacopo, który pojawił się znikąd
- Nie mam już u niej szans, wracamy do hotelu, muszę się spakowac, bo za dwa dni biorę ślub - powiedziałem spokojnie, choc w duszy właśnie krzyczałem z bólu. Ze spuszczoną głową opuściłem stadion, potem hotel i wróciłem do Hamburga.


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział ;> Vamos Espania! Myślałam, że jak się pocałują to się ułoży, a tu klops ^^ mam jednak nadzieję, że ten ślub się odbędzie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszamy do polubienia fanpage na facebooku Dupeczki Z Arsenalu :)
    http://www.facebook.com/pages/Dupeczki-Z-Arsenalu/114805212042771

    OdpowiedzUsuń