wtorek, 26 marca 2013

Epilog


Pół roku później odbyło się huczne wesele Leny i Mateusza, oraz Zuzy i Jacopo, którzy dzień przed oznajmili wszystkim, że zamierzają się pobrać i nic ich nie powstrzyma. Ja wróciłam do Hamburga, gdzie ukończyłam kursy trenerskie, mieszkam z Dennisem i mały Adim, który całe szczęście nie przypomina swojej matki, Olke zamknęli na 15 lat, Jordi umawia się z mało znaną modelką Ulą, która ma polskie korzenie, zawsze wiedziałam, że ciągnie go do Polek, zresztą poznał ją kiedy był na wakacjach w Polsce.
Przyznam trener, do tego kobieta, nie ma łatwo ze znalezieniem pracy, siedziałam z Adim w domu, a Dennis chodził na treningi, niedługo Adi pójdzie do żłobka, a ja? Będę się nudzić sama w domu?
- Wróciłem! - usłyszałam donośny głos Dennisa
- Tata - pisknął mały Aogo
- Hej kochanie - pocałował mnie
- Witam - uśmiechnęłam się i odebrałam od niego małego - Choć idziemy zrobić tatusiowi kolacje - zwróciłam się do małego, Adi był grzeczny, słuchał i chętnie pomagał, czasem plątał słowa niemieckie z polskimi chcąc coś dostać, ja go rozumiałam, gorzej jeśli Dennis zostawał z nim sam, wtedy dzwonił do mnie i pytał, co jego syn do niego mówi.
- Ade telefon - krzyknął z korytarza, usadowiłam małego w bezpiecznym miejscu i pobiegłam do sypialni, gdzie znajdował się mój telefon.
` Halo
` Adrianna Mistrz?
` Tak, w czym mogę pomóc?
` Jestem trenerem kobiecej reprezentacji w piłce nożnej, czy była by pani zainteresowana pracą ze mną?
Trzymałam słuchawkę nie mogąc wydusić słowa, wreszcie zgodziłam się, okazuje się, że potrzebny im kierownik drużyny. Wracam do reprezentacji! Będę musiała wyjeżdżać na zgrupowania, ale myślę, że Dennis mi wybaczy.

Dziewczyny nie posiadały się z radości, kiedy usłyszały, że znów będę z nimi jeździć. Radziliśmy sobie na prawdę dobrze, cieszyłam się z każdego kontaktu z piłką, pełniłam stanowisko kierownika przez dwa lata, kolejny rok przesiedziałam w domu, spytacie dlaczego tylko dwa lata byłam kierownikiem... To dlatego, że nadarzyła się okazja powrotu na boisko, przeszłam dwie operacje, a teraz kuruję się, za tydzień wyjeżdżam do Poznania, Dennis ku mojej uciesze jedzie ze mną, będzie grac w Lechu Poznań! Zresztą ja też...

- Ade mam do ciebie pytanie... - oznajmił kiedy zwiedzaliśmy Poznański stadion
- Jakie? - uśmiechnęłam się, ten uklęknął i wyjął pierścionek
- Wyjdziesz za mnie? - spytał niepewnie, a ja się uśmiechnęłam
- Tak! - wypiszczałam i rzuciłam sie mu na szyje

I tak spełniły się moje marzenia, mam 27 lat, kochającego męża, Adiego, którego kocham jak swoje dziecko, przyjaciół i piłkę. Wraz z końcem sezonu obieram inne priorytety, w końcu czas na dziecko...

Koniec...

_____________________________________________________________________________________
Z lekka przelukrowany, ale cóż nie miałam już pomysłu jak zakończyć te opowiadanie, w głowie siedzi mi już nowe, zresztą pojawi się pierwszy rozdział w środę/czwartek.
Do zobaczenia na innych moich blogach. Pozdrawiam A.E
http://once-fcb.blogspot.com/
http://m-i-marianna.blogspot.com/

 

piątek, 22 marca 2013

14. Telepatia


    Pojechałem z Możdżeniem do szpitala, gdzie znajdowała się Ade, na korytarzu spotkaliśmy reprezentacje Polski, zarówno kobiet jak i mężczyzn, gdy weszliśmy w kolejny korytarz spotkaliśmy Hiszpanki, wszyscy wyczekiwali, co z Ade, Możdżeń rozmawiał przez telefon, powtarzając, że "nie może się teraz martwic i jak tylko się czegoś dowie to da znac". Czyżby Lena była w ciąży? Usiadłem na podłodze i schowałem twarz w dłoniach, oby Ade nic się nie stało, choc nie wyglądało to najlepiej. Gdy jechaliśmy do szpitala, dowiedziałem się, co się dokładnie stało Ade, sfaulowały ją dwie Amerykanki, dosłownie wjechały jej w nogę z dwóch stron, co za bezmyślność!
- Pójdę poszukać Jordiego - oznajmił mi Możdżeń i wstał
- Ty jesteś Dennis, co? - zapytała ciemnowłosa dziewczyna
- Tak - odparłem nie pewnie, zdaje mi się, że gdzieś ją widziałem
- Antonia - wyciągnęła rękę, którą niepewnie uścisnąłem
- Miło mi
- Ade cały czas o tobie myślała, więc powiem ci tyle, że jesteś skończonym kretynem, jak mogłeś ją zdradzić z tą psycholką - warknęła, a ja spuściłem głowę. - Chociaż mogłeś nie dopuścić do tego, żeby przesyłała Ade, wasze zdjęcia, czy zaproszenia. Jesteś aż taki głupi - powiedziała gniewnie, a ja nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Jakie zdjęcia? Jakie zaproszenia? - podrapałem się po głowie
- Nie mów, że nic nie wiesz - warknęła, ale widząc moją pytającą minę opowiedziała mi cała historię, nie wiedziałem, że Olka może być aż tak podła. Ona ma obsesje, zrobi wszystko. Zacząłem się bac o syna, gdy o tym pomyślałem, muszę go jej odebrać i prosić o wybaczenie Ade. Przez korytarz przeszedł lekarz wszyscy zerwali się na równe nogi i wypytywali go o Ade.
- Co z nią? - zapytał Możdżeń
- Jest tu ktoś z rodziny? - spytał lekarz nie zważając na nasze pytania, wszyscy spojrzeli po sobie i nastała na chwile cisza, zaraz wyszedł przed szereg Możdżeń i oznajmił, że jest jej chłopakiem, nie długo ślub... Lekarz chyba uwierzył i wziął go na bok, pokręciłem głową z niedowierzaniem, Lena na pewno zrozumie sytuacje, jak wszyscy, ale szybko wymyślił tą historie. Spojrzałem w stronę, gdzie Możdżu rozmawiał z lekarzem, jego mina nie wyrażała żadnych emocji, do czasu, albo mi się zdaje albo Możdżu... płacze? Podszedł do nas ze spuszczoną głową.
- Wszystko dobrze? Powiedz, że tak - szturchnęła go Antonia
- Jest w szoku, wprowadzili ją w śpiączkę - oznajmił cicho - Może już nigdy nie zagra... - po tych słowach Mati jakby stracił głos, dobrze wiedział, wszyscy wiedzieliśmy jaka piłka jest dla niej ważna, może nawet najważniejsza, a teraz miałaby to stracić, załamie się!

~`*~`


- Ade, Ade - ktoś mnie wołał, ale ja nie miałam sił otworzyć oczu
- Panno Mistrz budzimy się - tego głosu nie rozpoznawałam, otworzyłam powoli oczy, aby je znów zamknąć.
- Nic cię nie boli - zapytał ten sam głos, pokiwałam przecząco głową
- No Ade, miesiąc spania ci starczy, otwórz oczka - uśmiechnęłam się, rozpoznałam ten głos to był Możdżeń, wykonałam jego polecenie i rozejrzałam się po pomieszczeniu, to na pewno nie jest moja sypialnia, ani hotel, ta biel po prostu razi mnie w oczy. Szpital? Ale jak...
- Miesiąc? - zapytałam słabo
- Zaraz ci wszystko opowiem, ale najpierw zawołam twoich rodziców - nie czekał aż odpowiem, po prostu wstał i wyszedł
- Córciu - uściskała mnie mama, a następnie tata. To nic dobrego nie wróży
- Dlaczego tu jestem? - spojrzałam na rodziców, wymienili ze sobą spojrzenia, a potem powoli zaczęli opowiadać, co mi się stało. - Wygrały? - szepnęłam
- Ale, co córeczko? - spytała z taką troską jak nigdy mama
- Wygrały ten mecz?
- Tak - uśmiechnęła się słabo
- To najważniejsze - uśmiechnęłam się lekko - Ale czekajcie, ja tu jestem miesiąc, czyli już się turniej skończył, które miejsce? - usiadłam wygodniej i wpatrywałam się w rodziców, wtedy wszedł Możdżeń
- Polki odpadły w 1/8
- A Hiszpanki?
- Też poległy w 1/8 - relacjonował, a ja nie mogłam w to uwierzyć, widziałam oby dwie drużyny, nie mogły przegrać, ale jak. Oby dwie świetnie przygotowane fizycznie, technika dla Hiszpanek, ale Polki zrobiły postępy, kto był kim były przeciwne drużyny, że nie mogły im podołać?
- Z kim przegrały? - wpatrywałam się w niego
- Polki z Nigerią, a Hiszpanki z Włoszkami
- Przecież mieliśmy sparing z Nigerią i ograliśmy je 4 do 0, a z Włoszkami też Hiszpanki wygrywały! - oburzyłam się - Tylko stąd wyjdę skopie im tyłki na boisku! - zagroziłam, a wszyscy posmutnieli
- Ade, nie wyjdziesz na boisko - powiedział tata i wyczekiwał mojej reakcji
- No może teraz zaraz nie, ale za miesiąc maximum dwa tak - mówiłam pewnie
- Nie możesz, lekarz powiedział, że ten wypadek przekreślił twoją karierę, masz dożywotni zakaz gry - wypowiadał każde słowa coraz ciszej, a mi napływały łzy do oczu.
- Nikt mi nie będzie zakazywać gdy w piłkę! - krzyknęłam - Po moim trupie!
Moje krzyki przywołały lekarzy, zaczęłam wrzeszczeć na nich, a ci mi dali jakieś środki uspokajające. Gdy się obudziłam, w pokoju był Możdżeń.
- Mati, śnił mi się koszmar - zaczęłam, a on spojrzał na mnie
- To nie był koszmar, to się stało naprawdę - pogłaskał mnie po głowię i otarł łzy, których nie zdołałam kontrolować
- Gdzie Jordi?
- Był rano, słyszał twoje krzyki chciał wejść, ale mu nie pozwolili, gdy miałaś wypadek on miał mecz, strasznie się wkurzył kiedy się dowiedział, że ty leżysz w szpitalu, a on dowiaduje się dopiero po godzinie od tego wydarzenia. Zaraz powinien być, a może już jest, sprawdzić? - zapytał
- Nie, nie chce nikogo widzieć - odwróciłam głowę w drugą stronę - Kiedy mogę opuścić szpital?
- Jutro cię wypiszą - oznajmił i pocałował mnie w czoło
- Mati, wyjdź - szepnęłam
- Ale...
- Wyjdź - rozkazałam i na dobre się rozkleiłam



Tak, jak Mati mówił po dniu mnie wypisali, nie chciałam nikogo widzieć, ale moja noga utrudniała mi to, cały czas ktoś mi musiał pomagać, bo jeszcze całkowicie nie odzyskałam władzy w niej. Po przylocie do Polski, na lotnisku napotkaliśmy fotoreporterów, założyłam kaptur i okulary i czym prędzej człapałam do samochodu.
- Jordi przyjedzie za dwa dni - oznajmiła mama, pomagając mi wysiąść
- Nie - zaparłam się - Niech nie przyjeżdża, poproś go, aby przesłał moje rzeczy pocztą
- Może sama to zrobisz - spojrzała na mnie
- Dobra i tak mi są nie potrzebne, niech robi z nimi co chce - machnęłam ręką i położyłam się w moim łóżku, zwinęłam się w kłębek i tak przeleżałam resztę dnia. W moim rodzinnym miasteczku nie ma rehabilitanta, który już za tydzień będzie mi potrzebny, dzień po dniu radziłam sobie coraz lepiej z przemieszczaniem się, w piątek kupiłam sobie mieszkanie w centrum Poznania, skąd miałam połączenie do lekarza z którym rozpoczęłam rehabilitacje. Rodzice się upierali, abym została u nich, ale nie chce, żeby widzieli jak się użalam nad sobą. I tak minęły mi kolejne miesiące, które strasznie różniły się od poprzednich, zawsze rano biegałam teraz śpię do 10, następnie mam rehabilitacje, potem zamykam się w domu i biadolę nad własnym losem. Po miesiącu zaczęłam powoli odzywać się do moich przyjaciół, ale rozmawiam z nimi tylko przez chat, albo telefon, nie chciałam się z nikim spotykać, nie chciałam, aby widzieli mnie w takim stanie. Nie wpadłam w żaden nałóg, jakby się ktoś mógł spodziewać... Jadłam kiedy miałam ochotę, ruszałam się w miarę możliwości, roniłam tyle łez ile było potrzebę, aby ukoić ból, teraz nie miałam odskoczni, nie miałam piłki. Stadion w Poznaniu, który tak kocham omijałam szerokim łukiem, spuszczałam głowę gdy widziałam na ulicach barwy Lecha, nie umiałam spojrzeć w twarz tym ludziom, tak bardzo chciałam podążyć za nimi, znów poczuć tą atmosferę, ale miałam wewnętrzną blokadę, dowiadywałam się o wyniku z relacji, nie obejrzałam, żadnego meczu, choć wszystkie nagrywałam Lecha, reprezentacji Polski, Barcelony, Hiszpanii, Hamburga, lecz nie odważyłam się ich odtworzyć.

Siedziałam po ciemku w swoich czterech ścianach, w wiadomościach znów pastwią się nad naszą reprezentacją, widzę Gosie jak udziela wywiad i znów te cholerne łzy na moich policzkach, przytuliłam się do poduszki i pierwszy raz od miesięcy wysłuchałam całego reportażu o piłce.
" Przepraszamy wszystkich kibiców, wiem, że zawieliśmy..." - mówiła ze spuszczoną głową Gosia
" Ten mecz był fatalny w moim wykonaniu, nie umiałam ustawić obrony (...) zawsze w tych kwestiach mogłam liczyć na... - mówiła Łucja, po czym się zacięła spojrzała na dziennikarza błagalnym wzrokiem, ale ten nie odpuścił, dopytywał się na kogo.
"...zawsze mogłam liczyć na podpowiedz Ade, ona była...jest nie oceniona." - Łucja spuściła głowę i odeszła nie zważając na dalsze pytania. Pewnie gdybym tam była skopała bym jej tyłek za te słowa, przecież ona sama ustawiała mur, ja czasem jej krzykłam, że ta stoi za daleko albo coś w tym stylu. Tęsknie za nimi cholernie, widzę po ich minie, że są rozsypane, ale dlaczego? Przeze mnie? Nie no ja nie jestem pępkiem świata.
To pytanie nie dawało mi spać, chciałam im pomóc, ale nie wiedziałam jak... Wstałam z łóżka i włączyłam tv. Poszukałam płyty z ich występów i zaczęłam je oglądać, na bieżąco pisząc, jakie popełniają błędy. Gdy został mi ostatni film spojrzałam na zegarek, 10! Czyli osiem godzin nad tym siedziałam! Odsłoniłam rolety i poszłam wykonać poranną toaletę, gdy skończyłam ubrałam się i wyszłam z domu, czułam się inaczej jakby lżejsza o parę kilo, pierwszy raz od tego nieszczęsnego wypadku uśmiechałam się i to szczerze. Poszłam do kamienicy z plikiem kartek, gdzie zapisałam błędy z meczy. Zapukałam niepewnie w drzwi.
- Ade? - zdziwiła się na mój widok - Ade kochana! - piskła po chwili i rzuciła mi się na szyje
- Przyszłam skopać wam tyłki - uśmiechnęłam sie i weszłam do środka
- Jak dobrze cię widzieć - obeszła mnie - DZIEWCZYNY! - zawyła
- Są tutaj? - spytałam nie dowierzając
- Właśnie przyjechały, miałyśmy się zastanawiać, co jest z nami. Telepatia działa - zaśmiała się i znowu mnie przytuliła
- Że wszystkie? - zdziwiłam się, a zaraz zostałam powalona na ziemię
- ADE! - pisknęły i rzuciły się na mnie
- Że wszystkie - zaśmiała się Gosia
- Jak dobrze, że jesteś, Ade no kurde! Potrzebujemy cię! - piszczała Łucja
- Wiesz, że nie mogę - posmutniałam, a ta mnie objęła
- Sztab szkoleniowy się wali, chyba trener poda się do dymisji
, a był z nami tylko trzy miesiące,  gramy gorzej niż laski z B Klasy! Naszego poprzedniego trenera zwolniono zaraz po Mistrzostwach, bo po twoim wypadku posypaliśmy się totalnie - biadoliła Łucja
- Zgodzę się gracie gorzej niż osiedlówka! - krzyknęłam - Już dawać mi laptopa i coś do picia bo, co waszą nieudaną akcje będę krzyczała - oznajmiłam i poszłam do salonu, one stały zdziwione przez chwilę, ale zaraz podążyły za mną. Wyciągam kartki, włączyłam mecze i zaczęłam "wykładać". Na prawdę brakowało mi tych wariatek.
- Ej! Ja chciałam zjeść tą mandarynkę! - jęknęłam widząc jak Łucja z Agatą podrzucają owoc
- Ade przyjmij na klatę! - zawyła Agata, spojrzałam się w ich stronę i oberwałam owocem w dekolt, niezła plama się zrobiła...
- Debile - krzyknęłam i ściągłam bluzkę - a te zatrzymały wzrok na moich piersiach, o co im znowu chodzi!
- E, ale ci cycki urosły - zagwizdała Gosia
- Wal się - cisnęłam w nią bluzką
- Wróciła Ade - odtańczyła taniec radości
- Myślisz, że cię nie dogonię gnido? - podniosłam brew
- Oczywiście, że nie - pokazała mi język i zaczęła uciekać, a ja ruszyłam za nią, nie spostrzegłam się, że Gosia wybiegła z mieszkania i biegłam za nią po chodniku, stanęłam jak wryta i rozejrzałam się, wszyscy patrzyli na mnie.
- CO STANIKA NIE WIDZIELI? - krzyknęłam i poczułam jak ktoś narzuca na mnie bluzkę
- Ubieraj się - zaśmiał się Możdżeń
- Dobrze cię widzieć Ade - przytuliła mnie Lena, mojej uwadze nie uszedł jej nadzwyczaj duży brzuszek.
- Ślicznie wyglądasz - uściskałam ją
- łuu, Możdżu, co wy tu?! - zapytała Gosia
- Chcieliśmy przekazać wam zaproszenie na nasz ślub - uśmiechnęła się Lena
- Ale już chce ślub nie za wcześnie? - zapytała Gosia
- Myślę, że to dobry czas
- Ślub odbędzie się za pół roku, ale wiesz piłkarze mają taki grafik, że trzeba im mówic szybko - wyjaśnił Mati
Gosia zaprosiła ich do domu, cieszyłam sie, że wreszcie wyszłam do ludzi. Tak bardzo potrzebowałam kontaktu z innymi, nie da się życ samotnie, no właśnie... Muszę przeprosić Jordiego, że się do niego nie odzywałam. Weszłam do domu w znacznie lepszym humorze niż zazwyczaj, wykręciłam numer Alby.


- Jordi... - powiedziałam cicho
- Ade? - zdziwił się - Dlaczego się nie odzywałaś... no dobra głupie pytanie.
- Przepraszam, musiałam sobie wszystko poukładać
- Nie masz za, co. Wiesz, że czekam na ciebie, twoje rzeczy również
- No tak muszę z tobą porozmawiać, ale nie przez telefon, kiedy masz czas? Wpadnę
- Dla ciebie zawsze - wiedziałam, że się uśmiecha
- To spodziewaj się mnie jutro, pa - szybko się rozłączyłam, bilet zabukowałam już u Gosi.
Wstałam szybko i zadzwoniłam do lekarza, że dzisiaj mnie nie będzie. Nie brałam walizek, przecież i tak wszystko jest w Barcelonie. Już usiadłam wygodnie na fotelu i podziwiałam widok za oknem, za parę godzin później byłam na miejscu, cieszyłam się, że nie wzięłam walizek bo nie obyło się bez przesiadki.
- Hej - przywitałam się z Jordim
- Stęskniłem się i to bardzo, bardzo - przytulił mnie do siebie
- Ja też - szepnęłam
- Zostajesz tu prawda? - spojrzał na mnie
- Nie Jordi, ja tylko po walizki - spojrzałam na niego niepewnie
- Czyli z nami koniec? - posmutniał
- Przepraszam - spuściłam głowę
- Dennis? - spytał, gdy byliśmy w jego aucie
- Nie, ja...
- Nadal go kochasz, co? Życzę szczęścia - mówił spokojnie
Jechaliśmy w ciszy, w jego domu to samo, zapakowałam wszystko i zeszłam na dół, gdzie siedział przy stole, przywołał mnie ruchem ręki do siebie.
- Nie pozwól Olce, się szantażować, on też cię kocha, był w szpitalu codziennie, walcz o niego, zrozumiano - pogroził mi palcem
- Jesteś kochany - wstałam i się do niego przytuliłam
- Za długo jako para nie wytrzymaliśmy, co nie? - zaśmiał się - Fajnie było nie powiem - przeciągał - Ale wolę ciebie jako przyjaciółkę, co ty na to? - wyciągnął rękę
- Zgoda - uśmiechnęłam się
- Odwiozę cię, a i zarezerwuj sobie tydzień dla mnie w wakacje, bo przyjadę - oznajmił
- Tak jest - zasalutowałam
Cieszę się, że sprawa z Jordim się wyjaśniła. Teraz zostało mi najtrudniejsze, zamknąć rozdział z Dennisem. Cały lot spałam, zaspana człapałam po schodach do mieszkania, ku mojemu zdziwieniu czekał ktoś na mnie.
- Dennis? - zdziwiłam się, co to telepatia, najpierw cała drużyna, Możdżu, Lena... a teraz on?
- Jak się czujesz? - podszedł do mnie
- Dobrze - wykrztusiłam i spojrzałam mu w oczy - Co tu robisz? - spytałam cicho
- Możemy wejść do ciebie, wszystko ci opowiem. - skinęłam głową i odkluczyłam drzwi, wskazałam salon Dennisowi, a sama poszłam zrobić coś do picia. Postawiłam dwa kubki na stole i spojrzałam na Dennisa, który przeglądał moje nagrania z meczy.
- Nagrywałaś to wszystko? - zdziwił się
- Tak, ale obejrzałam tylko reprezentacje Polski
- Rozumiem - powiedział i spojrzał mi w oczy, speszona odwróciłam głowę, a ten się odchrząknął
- Chyba nie przyjechałeś tutaj rozmawic o tym czy oglądałam mecze czy nie - zwróciłam się do niego, po chwili ciszy
- Nie - wyprostował się - Olka trafiła do więzienia - spojrzał na mnie wyczekująco
- Co? - zrobiłam wielkie oczy
- Była dilerem, policja też znalazła dowody na to, że ona razem z niejakim Hubertem wstrzykneli ci narkotyki, kiedy byłaś w Polsce, została też oskarżona o pobicie. - mówił dalej
- Matko - przeraziłam się - Co za psychol! - wkurzyłam się - Ile jej grozi?
- Zależy, 15 przy dobrych wiatrach... Ale może być więcej
- Współczuje żony - poklepałam go po ramieniu
- Tak żona to nie żona, chciałem po prostu zapomnieć o tobie przy niej - skwitował dosadnie, a ja zamrłam
- Dennis, sam ją sobie wybrałeś - założyłam ręce na piersi
- Byłem idiotą wiem, ale Ade kocham cię - przysunął się do mnie
- Byłeś? Co się zmieniło, że nie jesteś? - ironizowałam
- Wreszcie przyznałem przed samym sobą, że nadal cię kocham - położył dłonie na moich policzkach
- A co z Adim? - spytałam słabo
- Jest z Matim - oznajmił - Przepraszam cię, za wszystko. Błagam cię spróbujmy byc znów szczęśliwi - lekko musnął moje usta, nie wytrzymałam przyciągam go jeszcze bliżej i pocałowałam namiętnie. Tak bardzo mi go brakowało.
- Jesteś idiotą - skwitowałam między pocałunkami, a ten spojrzał na mnie pytająco - I może będę najgłupszą na świecie, że się na to zgadzam, ale nie wytrzymam bez ciebie. Tylko nigdy więcej mnie nie rań - szepnęłam
- Obiecuje - pocałował mnie w czoło, usiadłam na nim okrakiem, a ten wstał i zaniósł mnie do sypialni
- Skąd wiesz, że tutaj jest sypialnia? - zaśmiałam się
- Sprawdziłem, gdy byłaś w kuchni - uśmiechnął się

sobota, 16 marca 2013

13. Japonia


    Mijały kolejne dni, a wrzawa po naszym zwycięstwie nie ustawała. Chodziliśmy na imprezy, do najpopularniejszych programów, media zaczęły się jeszcze bardziej interesowac naszym życiem prywatnym, co mi nie odpowiadało, wyciągneli stare brudy, dotarli do Olki, która zarzekała się, że jest moją przyjaciółką, a raczej była, bo niby odkąd jestem sławna zerwałam z nią kontakt, nie wiem, o co jeszcze chodzi tej debilce, zniszczyła moje życie prywatne, teraz chce jeszcze zniszczyc zawodowe? Jordi zerwał z dziewczyną i nalegał abym z nim zamieszkała, cały czas mnie wspierał, jest taki kochany. Dziewczyny mówią, że mu nie chodzi tylko o przyjaźń ze mną, dosłownie ostatnio to ich temat numer jeden, może chcą mnie odciągnąc od Dennisa, który pare dni temu wziął ślub z tą psycholką. Uwielbiam moje wariatki, gdy widzą, że znowu łapie doła, skutecznie go odpędzają, Lena dzwoni codziennie, żali sie na Możdżenia, słodka z nich para. Siedziedze właśnie na krześle u kosmetyczki, ale tym razem program będzie inny, bo to program w Polsce, obok mnie siedzi Alba, nawet tutaj mogę na niego liczyc. Przywitałam się z prowadzącymi i usiadłam na sofie, po krótkim wprowadzeniu i standardowych pytaniach obok mnie znalazł się trener reprezentacji Polski, spojrzałam na Jordiego, który siedział na krześle z tłumaczką, która była tak miła i mu wszystko mówiła. Po naprawde bardzo długiej rozmowie zostałam zapewniona, że dostane w najbliższych dniach powołanie, byłam szczęśliwa, ale najpierw zadzwoniłam do Antonii, przyjeła to z takim samym entuzjazmem jak ja, ale na koniec dodała, że szkoda jej, że nie zostaje i nie będę grała w seniorkach Hiszpanii. Przytuliłam się do Jordiego i wyszliśmy ze studia.
- Oddychaj - uśmiechnął się
- Przecież to robie - spojrzałam na niego
- Nie widze - zaśmiał się
- Jordi, dziekuje - pocałowałam go w policzek
- Za co? - zdziwił się
- Że jesteś... - niedokończyłam bo wpił się w moje usta, to było dla mnie zakoczeniem, ale musiałam wiedziec, że tak to się skończy. Czas zacząc nowe życie, zapomniec wreszcie o Dennisie, który jest nie osiągalny, który ciągle mnie ranił, bo przecież sama nie wiem czy potrafiłabym jeszcze z nim byc. A Jordi jest zawsze tam, gdzie go potrzebuje, może nie żywie do niego takiej sympati jaką on do mnie, ale wszystko przyjdzie z czasem.
- Chyba polubie to miasto - zaśmiał się odrywając się ode mnie
- Broń Boże! - zapiszczałam
- Dlaczego? - zdziwł się i pociągnął mnie za rękę
- Bo masz polubic Poznań - uśmiechnęłam się
- Będziesz musiała mnie przekonac - pocałował mnie w usta, a ja pierwszy raz od wielu dni szczerze się uśmiechnęłam.

~`*~`

- "Dennis niedobrze mi, Dennis idź po pranie, Dennis kup mi czekoladę" - parodiowali głos Olki kumple z drużyny, ale nie miałem siły zareagowac Olka za bardzo mnie wymęczyła od dnia ślubu.
- Żyjesz? - szturchnął mnie Jacopo
- Nie widac - uśmiechnąłem się blado
- Dziwnie się zachowujesz ostatnio - spojrzał na mnie podejżliwie - A raczej od ślubu - skwitował
- Zostaw mnie - warknąłem - To nie twoja sprawa - powiedziałem na odchodnym, a ten tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Dlatego nigdy się nie ożenie! - krzyknął za mną
- Pierdolisz Jacopo - powiedział Artjom bacznie mi się przyglądając - Po prostu musisz wybrac właściwą - doradzał mu, ale patrzył na mnie
Pobiegłem na drugą stronie boiska, aby ich nie słuchac, nagle znikąd pojawiła się Olka, przewróciłem oczami i podbiegłem do niej.
- Kochanie - zapiszczała - Wiem, gdzie pojedziemy na miesiąc miodowy!
- Przecież już rozmawialiśmy o tym mam treningi, ty jesteś w ciąży... - tłumaczyłem po raz enty.
- Ale wyjazd jest dopiero w grudniu, podrzuci się dziecko dziadką, chociaż na dwa tygodnie - złożyła ręce
- Porozmawiamy w domu
- Ade byś nie odmówił
- Znowu - zawyłem i przebiegłem na koniec boiska, mam dośc słuchania o Ade, Olka cały czas mi o niej przypomina.

~`*~`

Dzisiaj jest przyjęcie zaręczynowe Leny i Mateiego, chciałam byc z przyjaciółką w tym jakże ważnym dla niej dniu, nawet nie przeszkadzało mi to iż przyjęcie jest w Hamburgu, jesteśmy z Jordim ze sobą już dwa lata, nic się nie zmienił nadal się o mnie troszczy. Skończyłam we wrześniu 23 lata, od pół roku trenuje z Polkami, w czerwcu jedziemy na Mistrzostwa Świata! Tak Polacy, a raczej Polski przeszły eliminacje i lecimy do Japonii! W dniu moich urodzin dostałam kartkę od Olki-psycholki zdjęcie małego Adriana(cóż za przypadek), tak syn Olki i Dennisa nazywa się Adrian Dennis Aogo, ciekawe kto wymyślał mu to imię.
- Hej kochanie - przyciągnął mnie do siebie zaspany Jordi
- Hej - uśmiechłam się i wtuliłam w niego
- Która godzina?
- W pół do szóstej - oznajmiłam patrząc na zegarek
- Daj mi jeszcze pół godziny, potem pobiegamy - zamknął oczy
- Spokojnie, śpi, nie uciekne - mówiłam coraz ciszej
Gdy zasnął zeszłam z łóżka i powoli zaczęłam się ubierac, związałam włosy w kitkę. Gdy skończyłam przygotowania, położyłam się z powtrotem do łóżka i zaczęłam się przyglądac Jordiemu, uwielbiałam patrzec jak śpi, wtedy uświadamiałam sobie, że coraz bardziej go kocham, a może tylko tak sobie wmawiałam.
- Słońce - szepnęłam, a Alba powoli otworzył oczy
- Znowu to samo, czy ty nie wiesz, że to ja powinienem czekac na ciebie, aż się wyszykujesz, a nie ty na mnie - pocałował mnie w czoło i zwlekł sie z łóżka
- Pospiesz się - zrobiłam słodką minkę, po pięciu minutach Jordi był gotowy, w holu mineliśmy zaspaną recepcjonistę, która na nasz widok zrobiła wielkie oczy. Przebiegliśmy przez pół miasta, które powoli się budziło.
- Mistrz? - zapytał jakiś grubszy pan, przed nami
- Tak - zaczęłam nie pewnie, ale widząc jego uśmiech rozpoznała go - Trenerze - uśmiechnełam się
- Jak tam w wielkim świecie? - zapytał i znacząco spojrzał na Albę
- Pan przecież też do niego należy - powiedziałam - Jordi poznaj trenera HSV - przedstawiłam ich sobie
- Przywiozłaś mi nowego zawodnika? - zaśmiał się
- Chciałabym, ale tęskiniła bym za nim w Barcelonie - spojrzałam na Jordiego, który zaczął się szczerzyc po tych słowach
- Rozumiem - zaśmiał się trener - Muszę iśc pomęczyc moich chłopaków, jak chcesz wpadni
- Może innym razem - skwitowałam
Wróciliśmy do hotelu, biegałam w kółko nie mogąc znaleśc szpilek, sukienki, a to pudru, a przecież o 16 zaczyna się przyjęcie. Wybrałam wreszcie czarną mini ze złotymi wstawkami i klasyczne czarne szpilki, włosy spiełam w kitkę i zrobiłam makijaż.
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się na mój widok Jordi i pocałował mnie w szyje
- Ty też niczego sobie - zmierzyłam go
- Nie żartuj - zaśmiał się
- Nie żartuje, jesteś najsłodszym chomikiem na świecie - złapałam go za policzki
- Bo się obraże - założył ręce na piersi
- Jordiiii, nie rób mi tego - zaśmiałam się
- Buzi, tu - wskazał na swoje usta, wykonałam jego polecenia i wreszcie wyszliśmy z pokoju.
Podróż zajęła niecałe 15 minut, gdy zawitaliśmy na miejscu połowa gości już była.
- Lena! - krzyknęłam i rzuciłam jej się w ramiona
- Ade moja kochana! - zaśmiała się i podniosła mnie w górę
- Ładnie ci w czerwonym - podziwiałam jej sukienkę
- Ci we wszystkim ładnie
- Jasne - ironizowałam
- Ade! - Możdżeń mnie uniósł do góry
- Mam byc zazdrosny? - zapytał Jordi przyglądając się nam
- Oczywiście - objął mnie Możdżeń
- Ej - przypomniała o swojej obecności Lena
- Wyładniałaś - przyjrzał mi sie Możdżeń i zawiesił na moim nadgarstku swoje spojrzenie - Ale brasoletki Lecha nawet na imprezy nie ściągasz - powiedział dumnie
- Tego żaden stylista nie może jej wybic z głowy - skwitował Alba
- To jest częśc mnie, to tak jakbym przyszła nago
- To było by ciekawe - zaśmiał się Możdżu
- Robię się zazdrosna - pisknęła Lena
- Ciebie bardziej kocham - przesłałam jej buziaka
- A ja ciebie - wyszczerzyła się do Możdżenia, który wydawał się obużony
- Chocmy do stołu bo zaraz się dowiem, że moja dziewczyna woli dziewczyny - pociągnął Lena za sobą
- Co tak patrzysz? - założyłam ręce na piersi i spojrzałam na Albę
- Wyobrażam sobie jak chodzisz tu nago
- Zboczeniec - zaśmiałam się i pociągnęłam go w stronę stolika

- Jacy oni słodcy - przeżywałam zaręczyny moich przyjaciół
- Chcesz też? - szpnął mi gdzieś koło ucha Jordi
- Przestań
- Dlaczego nie?
- Nie teraz, nie tutaj - oburzyłam się
- A kiedy i gdzie? - podrapał się po głowię
- Na stadionie w Poznaniu
- Na Camp Nou
- Widzisz i dlatego do naszych zaręczyn nie dojdzie - zaśmiałam się

Czerwiec, Mistrzostwa Świata
- Co ta fifa wymyśliła?! - grzmiałam
- Nie podoba ci się? - zdziwiła się Gosia
- Jeden hotel Hiszpanie, Hiszpanki, Niemcy i Niemki i MY! To będzie ARMAGEDON! - zawyłam
- Przeżywasz, ja tam się cieszę, że połączyli Mistrzosta Świata kobiet i mężczyzn, może w ten sposób więcej ludzi będzie przychodzic na nasze mecze, a i ci przystojni piłkarze - rozmarzyła się Gosia
- Ade tak nie przeżywa bo ma stycznośc z nimi na codzień - skwitowała Łucja, nasza bramkarka
- A no tak ona ma Jordiegoooo - przeciągała
- Jak coś możemy cię kryc jak będziesz udawała się na schadzki w nocy - zobowiązała się Łucja, a ja czułam jak policzki mnie palą
- Nie będzie żadnych schadzek, jedziemy tam grac i wygrac! - zawołałam
- Tak jest pani kapitan! - zaśmiała się Gosia. Tak jestem kapitanem Polskiej drużyny, choc jestem młoda, jedna z najmłodszych w drużynie cieszę sie ogromnym szacunkiem.
Na lotnisku zaczęłam ciągnąc swoją torbę i iśc przed siebie, spotaliśmy tam drużyne Amerykanek, dwie z nich grają w Realu Madrid, nie dażymy się zbytnio sympatią, ale nie chodzi o klub, one zarywały do Jordiego. Niestety mamy je w grupie, gramy z nimi drugi mecz. Po zakwaterowaniu się, odrazu udałam się rozpakowac rzeczy, miałyśmy zakaz spania tej nocy, no tak inna strefa czasowa. Wypiłam parę napojów energetyzujących i przebrałam się w koszulkę Lecha, tą samą zresztą, która pare lat temu dostałam od Możdżenia, ubrałam do niej szare szorty i białe trampki, po czym udałam się w poszukiwaniu moich dziewczyn z drużyny bo rozpłynęły się w powietrzu.
- Odejdź duszo nieczysta - ktoś zawył za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Koseckiego
- I kto to mówi? - założyłam ręce na boki
- Ładnie leży ci moja koszulka - objął mnie Możdżeń, który wreszcie dostał się do reprezentacji
- Co nie - zaśmiałam się i obróciłam o 360 stopni
- Ładniej było by ci w naszych barwach - odezwał się legionista
- Akysz bo wezwę księdza! - zwróciłam sie do niego
- Nic się nie zmieniłaś - zaśmiał sie Możdżeń
- A co miałam się zmienic - wzruszyłam ramionami
- Sodówa ci nie udeżyła - poczochrał mi włosy - Za to Lena ostatnio wariuje - zawył
- Jak to? - zdziwiłam się
- Nikomu nie mów, ale chyba jest w ciąży - szpnął mi na ucho
- Jeny jak się cieszę - zaczęłam klaskac
- Cicho debilu - uciszył mnie, wtedy zorientowałam sie, że w hotelu pojawiła się reprezentacja Niemiec
- Hej stary - przywitał się Możdżu z Dennisem
- Cześc - odpowiedział i spojrzał na mnie - Hej Ade
- Hej - wykrztusiłam
- MISTRZ JEST PROSZONA DO POKOJU 160! - wykrzyczała chyba Gosia
- Muszę leciec - powiedziałam i pobiegłam do wskazanego pokoju
- Witamy kapitana!!! - powiedzały huralnie
- Pogieło was? - spytałam widząc nadpobudliwe koleżanki
- Może trochę przedawkowaliśmy napoje energetyzujące - zaśmiała się Łucja
- Sikam! - zawyła Gosia
- I co mam ci nocnik prznieśc? - położyłam ręce na biodra
- Jakbyś mogła - spoważniała
- Ja ci dam! - wydarłam się, zrobiła krok w jej stronę, a ta zaczęła uciekac inne dziewczyny jej pomogły i wrzuciły mnie do wanny z wodą, cała przemoczona wybiegłam za Gosią na korytarz, niestety podłoga + woda cieknąca ze mnie to złe połączenie i wywinęłam orła. Spojrzałam w górę, skąd ktoś wyciągał ręke aby mi pomóc.
- Poradze sobie - burknęłam, a Dennis z niedowieżaniem pokręcił głową. Jednak musiałam podac mu dłoń bo poczułam straszny ból w kostce prawej nogi, nie chciałam tego okazywac bo przecież za dwa dni, a raczej dzień mecz.
- Powinnaś iśc do lekarza, choc zaniose cię do pokoju - nie odpowiedziałam nic bo Dennis wziął mnie na ręce. Jego perfum sparaliżował moje zmysły, patrzyłam się tępo w jego twarz.
- Możesz mnie postawic, pojadę windą - oznajmiłam gdy już się ogarnęłam
- A potem jak dojdziesz, daj sobie pomóc - spojrzał na mnie, zamilkłam, Dennis zaniósł mnie do pokoju gdzie na szczęście nikogo nie było, rozłożyłam się wygodnie na łóżku
- Dziękuje - szepnęłam i otuliłam się
- Nie ma za co - pocałował mnie w policzek i odszedł
Od tamtego czasu nie widziałam Dennisa, trafiłam do lekarza reprezentacji z kostką, po moich błaganiach dał mi zagrac, wygraliśmy skromnym 1:0 na początek. Alba też był zajęty reprezentacją, widywałam go na wspólnym posiłku.
- Myślisz, że wygramy z Amerykankami? - wtuliłam sie w Albę
- Wierzę w ciebie, wiem, że dasz z siebie wszystko - pocałował mnie w czoło
- A wy z kim gracie?
- Z Brazylią
- Trudny rywal - skrzywiłam się - Ale dacie sobie radę, mój chomciu - zaśmiałam się
- Wiesz podeszły do mnie te dwie Amerykanki - zaczął,a ja się wyprostowałam - Nie martw się spaławiłem je, ale lubię jak jesteś zazdrosna - zamruczał mi do ucha
- Zamkniesz drzwi - szepnęłam mu w usta
- Wedle rozkazu - podbiegł w strone drzwi i zaraz było obok mnie, a po chwili nade mną. Może to nie zbyt dobry pomysł zarwac noc, przed meczem, ale potrzebuje tego, tu i teraz. Zapomniałam tylko jednym małym szczagóliku, ja dzielę pokój z Gosią, która zaczęła się dobijac, kiedy kończyliśmy.
- Yyy, to ja może pójdę spac do Łucji - skwitowała przez drzwi, a ja schowałam się w objęciach Jordiego, który zaczął się śmiac.

Rozgrzewka przed meczem szła mi coraz gorzej, kostka nie dawała o sobie zapomniec, poprosiłam o jakieś środki przeciw bólowe, którę wreszcie dały mi normalnie w cwiczyc. Hymny odegrane, zaczynamy potyczkę z USA.
- Damy rade, damy rade - mruczałam pod nosem, stojąc na swojej pozycji
- Ade plecy! - krzyknęła Gosia, ale nie zdążyłam zaregowac została brutalnie powalona na ziemię
- Obiję ci buźkę i Jordi będzie mój - szepnęła mi Amerykanka
- W porządku? - spytała Gosia
- Tak, rozjedźmy debilki! - powiedziałam
Mecz był bardzo brutalny, posypały się kartki, ale to my strzeliliśmy bramkę do szatni, strzeliłam ja, asystowała mi Gosia. Po przerwie Amerykanki się wściekły, ale straciły kolejne dwa gole, dopisałam sobie jednego, a Gosia trafiła pierwszy raz na turnieju. Amerykanki może i miały przewagę w posiadaniu piłki, ale to my byłyśmy skuteczniejsze, przy kolejnym naszym kontrataku spojrzałam na telebim gdzie sprawdziłam czas 89 minuta, wbigłam w pole karnę i padłam jak długa, miałam mroczki przed oczami, ból promieniował od kostki po całym ciele, zawyłam z bólu i chyba straciłam przytomnośc.

~`*~`

Siedziałem na trybunach i oglądałem Ade, radziła sobie znakomicie, pomimo, że ciągle była faulowana. Zdobyła dwie bramki, cieszyłem się jej szczęściem, na trybunach widziałem Jordiego, on też jest tu dla Ade, ale ona ma przewagę nade mną, nie ma żony, która utrudnia mu życie. Olka dzwoniła trzy razy dziennie i żegnała się słowami, że jak ją zdradze zniknie z małym Adriano. Ona tak naciskała na to imię, a ono tak mi przypomina o Ade, kiedy skończą się te tortury, wieczorami w domu mam spokój, Olka wychodzi w bliżej nieokreślone miejsce i wraca rano, a ja zostaje z Adim, nie pytam, gdzie wychodzi, nie obchodzi mnie to, najważniejsze, że mam przy sobie syna. Zamyśleń wyrwał mnie krzyk ludzi, spojrzałem na boisko i ujrzałem zbiorowisko, zaraz bujkę i wjeżdżającą karetkę na boisko, szukałem Ade, ale jej nie znalazłem, zaraz w telebimie pokazali, że tą poszkodowaną jest Ade, zerwałem się z miejsca i chciałem tam wbiec, ale w połowie drogi uświdomiłem sobie, że to bezsensu i tak mnie do niej nie dopuszczą. Mecz postanowili dokończyc, a raczej oby dwie drużyny ustawiły się na swoich połowach, ale gdy sędzia zauważył, że żadna z Polek się nie rusza, odgwizdał koniec meczu.

piątek, 8 marca 2013

12. Mecze


Po tym artykule długo nie mogłam usnąc, poprosiłam o tabletki lekarza kadry, po których wreszcie odpłynęłam w krainę Morfeusza. Kiedy się obudziłamy zegarek wskazywał 6:30, o półgodziny za późno się obudziłam aby przed treningiem jeszcze pobiegac. Odkąd jestem w Hiszpani budzę się wcześnie, co mi się nigdy nie zdarzało. Pobiegłam się odświerzyc, następnie naciągnęłam dresy reperezantacji i zeszłam do holu, był prawie pusty, dostrzegłam dziewczyny w biało-czerwonych strojach i nie wiem czemu, ale ogarnął mnie nie pokój. I ja mam im strzelac bramki? Własnym rodaczką!
- E to nie ta Polska Hiszpanka! - krzyknęła blondynka, która szła za swoimi koleżankami, spojrzałam się w jej stronę.
- Chyba ona - krzyknęła druga, podeszła do mnie chyba cała drużyna, wszystkie spoglądały na mój strój, ale nikt się nie odezwał.
- Adrianna Mistrz - wyciągnęłam rękę, nie wiem skąd u mnie taka reakcja, chyba kompletnie postradałam zmysły.
- Miło mi - dodała wysoka brunetka - Jestem kapitanem, Gosia - ścisnęła mi rękę, a potem już każda mnie ściskała i się przedstawiała. To było... dziwne. - Oj no nie patrz się tak na nas, nie pobijemy cię - zaśmiała się Gosia.
- Pewnie przypomina sobie jak się mówi po polsku - oznajmiła z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy blondynka, która mnie rozpoznała.
- Umiem mówic po polsku - powiedziałam pewnie
- Brawo - ironizowała blondyna
- Spokój Kasia - odezwała się pani kapitan - Ade wiemy, że chciałabyś grac dla Polski i to nie twoja wina, że za dwa dni nie zagrasz po naszej stronie, wiedź, że jeśli będzie taka możliwośc i jasne ty będziesz chciała... wciągniemy cię do drużyny seniorek - uśmiechnęła się, a wszystkie odprócz blondynki pokiwały głowami na znak, że się zgadzają z panią kapitan.
- Dziękuje - odwzajemniałam uśmiech
- To co powodzenia w meczu, my się tak łatwo wam nie damy - poklepała mnie po ramieniu i pobiegła do trenera, który je właśnie wołał.
- Nawzajem - krzyknełam za nimi

Te dwa kolejne dni przeleciały tak, szybko. W ciągu nich chyba sto razy powtarzałam, że mogę zagrac przeciwko Polką i jeśli będę miała sytuacje bramkową nie zawacham się. Doszło nawet do tego, że dzień przed meczem Hiszpanki i Polski razem zasiadły przy obiedzie, poznałam bliżej większośc reprezentacji Polski, to naprawdę świetne dziewczyny, tylko blond Kaśka ciągle coś do mnie ma. Gosia opowiedziała mi, że Kaśka jest pół Polką pół Hiszpanką, chciła grac dla Hiszpani, ale jej nie powołali, to dlatego się na mnie wyżywa. Cóż nie będę się przejmowac.

Stoimy w tunelu, zaraz wejdziemy na boisko, pełna koncentracja. W internecie hejtarzy pisali, że zdradziłam kraj i nie jestem warta niczego, to mnie jeszcze bardziej zmotywowało, udowodnie im. Skacze z nogi na nogę już nie mogę się doczekac, pojemnośc stadionu ponad 50 tyś. w tym przyjechało 26 tyś Hiszpanów i 5 tyś. Polaków. Spojrzałam po dziewczynach coś je niepokoiło.
- Stało się coś? - spytałam
- Nie mamy kapitana, Antonia przecież pauzuje! - mówiła przejęta Paula
- Kto był w meczu z Finkami? - prówałam uspokoic towarzystwo
- Regina, ale siedzi na ławie
- Ade! - krzyknął ktoś za mną
- Antonia, nie mamy kapitana - zawyłam
- Już mamy - oznajmiła spokojnie i naciągnęła mi opaskę na ramię
- Że ja? - zdziwiłam się
- Ty, a teraz idź na przód bo wprowadzasz drużynę, a ja wracam na trybuny - pocałowała mnie w policzek i już jej nie było. Moje koleżanki z drużyny jak za dotknięciem magicznej różczki się uspokoiły, a Polski patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
- Mistrz, zapieprzaj do przodu, bo już chce z wami wygrac - krzyknęła Gosia po polsku
- Sie zobaczy - odpowiedziałam pewnie i pobiegłam na przód.
Ledwo postawiłam nogę na murawie oślepił mnie blask fleszy, staneliśmy do hymnów. Miałam parę sekund by obmyślec plan, śpiewac? Czy nie? Rozbrzmiał hymn Polski i już samo się potoczyło, co zrobiłam ŚPIEWAŁAM, co nie uszło kamerze. Potem hymn Hiszpanii, stanęłam na bacznośc, ale nie zaśpiewałam.
Po hymnach, zebrałam w kółku moją drużynę, kilka pokrzepiających słów i podeszłam do arbitrów. Gosia uśmiechała się, była do mnie strasznie wysoka, ale kto do mnie jest niski, mam tylko jakieś metr 64.
- Orzeł czy reszka? - zapytał sędzia
- Oczywiście, że orzeł - odpowiedziałam z uśmiechem patrząc na Gosie, wygrałam losowanie, zostałam na swojej połowie i się zaczęło. Bardzo nerwowe pierwsze minuty, od 14 minuty straciliśmy bramkę, Polscy kibice zagłuszali Hiszpańskich, co mnie nie dziwiło bo znam ich możliwości, ale innych chyba tak. Spojrzałam na trybuny, siedziała tam moja rodzina, a koło nich piłkarze HSV, Artjom jakby wiedział, że się na nich patrzę pokiwał twierdząco głową, nie wiem, co to miało znaczyc, ale mi pomogło. Ruszyłam do ataku i w 37 minucie zdobyłam wyrównującą bramkę, nie cieszyłam się, stanęłam w miejscu i klaskałam Polskim kibicą, którzy zaczęli skandowac moje imię i nazwisko, śpiewając, że jest 2:0 dla Polski. W przerwie zostałam poproszona o podejście do trybuny, gdzie siedzą Polacy, więc po skończonym wykładzie od trenera powędrowałam tam. Kibice zaczęli krzyczec, że są ze mną i zrobią wszystko abym grała dla Polski. Czy to napewno Polacy? Tacy... uprzejmi, gdzie ci wszyscy internetowi hejterzy. Druga połowa toczyła sie pod dyktando Hiszpanii, mecz zakończył się 3:1, a ja w drugiej połowie zaliczyłam jeszcze jedno trafienie do siatki. Po przyjętych gratulacjach od Polskiej drużyny, podbiegłam do Polskich kibiców i rzuciłam im moją koszulkę. Hiszpanie się nie obrazili, byli za bardzo pochłonięci świetowanie, że przeszliśmy do pół finału, czyli z Leną się spotkam.

Cztery dni później odbył się mecz Niemcy - Hiszpania, który wygraliśmy 2:0, moja radośc była jeszcze więszka no bo Niemcy, to Niemcy.
- Powodzenia z Francuzkami - krzyknąła Lena, biorąc za rękę Możdżenia
- Sorry słońce - krzyknęłam za nią
- Ty mnie teraz nie przepraszaj, masz rozjechac Francuzki! - odwróciła się do mnie.
- Ej - oburzyła się Julia
- Przepraszam mój żabojadku - pogłaskała Julie po głowie

Lipiec, finał stadion pęka w szwach, z każdnym krokiem czuje narastającą presje, wszyscy życzą powodzenia. Przed wejściem na stadion dostałam anonimową kopertę.
" Przepraszam cię przyjaciółeczko, że dawno się nie oddzwywałam, ale musiałam przygotowac wszystko na mój ślub. Mam nadzieje, że będziesz moim świadkiem? Za dwa dni się widzimy"Zgniotłam kartkę w dłoniach i weszłam naburmuszona na stadion. Kiedy była rozgrzewka stanęłam na środku i rozejrzałam się po trybunach, miejsce koło Możdżenia było wolne, pomyślałam, że pewnie Lena będzie tam siedziała. Postanowiłam, że jeśli strzele zadedykuje jej bramkę. Mecz się rozpoczyna, nasze rywalki są wysokie, przegrywamy większośc pojedynków powietrznych. Paula upada po brutalnym faulu jednej z przeciwnieczek, nawet Julia choc jest Frazncuzką krzyczy na swoją rodaczkę, że to było zbyt brutalne. Pierwsza połowa zakończyła się 0:0, krzyki w szatni, trener wymachuje rękoma, usiłuje nam wytłumaczyc nowy plan działania, rozglądam się po koleżankach, każda żyje w innym świecie, w głowach własnie ten mecz przegrywamy. W szatni panuje totalny haos, większośc mówi o otrzymaniu wyniku i karnych. Nie nie możemy przegrac w finale. Co się stało z tą drużyną? Założyłam słuchawki aby się odciąc jeszcze 7 minut do drugiej połowy. Gdy ściągnęłam słuchawki byłam spokojniejsza, wróciła do mnie wiara, wstałam nie czekając na nie. Wyszłam na murawę, gdzie była już drużyna Francji. Francuzcy kibice wybuczeli mnie, cóż się dziwic, ja nie stąd.
- Gotowa? - usłyszałam za sobą głos Juli
- Tak
- Czemu one jeszcze nie wyszły, zostały 3 minuty
- Zaraz się zajwią - zapewniłam, ale zdecydowałam sie po nie iśc - Dalej dziewczyny jest mecz do wygrania - krzyknęłam wchodząc do szatni
- Ale - zaczęła Paula, którą zajmował się masarzysta
- Nie ma ale, jest remis, żadna tragedia, wygramy to rozumiecie - krzyknęłam
- Dawac dziewczyny damy rade - dołączyła do mnie Antonia
Widziałam, że reszta się wacha, ale wyszliśmy na murawę na czas. Zły początek tracimy dwa gole w ciągu pierwszych 6 minut, Antonia spojrzała się na mnie, a ja zrobiłam to, co Artjom zrobił mi w meczu Hiszpania - Polska, pokiwałam twierdząco głową i się zaczęło. 60 minuta bramka dla nas, Antonia mi asystowała, podbiegłam do trybuny, gdzie miałam zobaczyc Lene i jej zadedykowac barmkę, ale zamiast jej ujrzałam Dennisa, zamarłam w miejscu, ale za chwile już leżałam na ziemi bo dziewczyny postanowiły zrobic kanapkę. Potrząsnęłam pare razy głową i wróciłam na swoją pozycje, Hiszpania była w natarciu, ale nie umiałam już strzelic celnie. W 87 zrobiła to za mnie Paula, w 90 minucie nadarzyła mi się 100% okazja została mi tylko bramkarka, poprawiłam sobie piłkę i strzeliłam. Trafiłam w samo okienko, wygrywamy 3:2 z gospodarzami turnieju. Hiszpania Mistrzem Europy do lat 21. Zaczeliśmy się wydurniac na boisku, tańczyliśmy i zbieraliśmy gratulacje. Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi do góry.
- Jordi pacanie - zaśmiałam się
~`*~`

Artjom posłał mi ukradkowe spojrzenie.
- Co? - spytałem, gdy Łotysz przyglądał mi się już dłuższą chwile
- Jeszcze nie jest za późno - oznajmił
- Jest szczęśliwa, beze mnie
- Jesteś idiotą, z Olką zniszczysz sobie życie
- Nie obrażaj jej, to matka mojego dziecka
- Jak chcesz - machnął ręką i odszedł
- Stary choc - pociągnął mnie za kurtkę Jacopo
- Gdzie mnie ciągniesz?
- Stój tu i się nie ruszaj
Pokiwałem tylko twierdząco głową, w oddali widziałem jakieś dziewczyny wychodzące z szatni. A może jednak tutaj nie zostane.
- Dennis? - ktoś spytał słabo
- Gratuluje - uśmiechnąłem się lekko i niepewnie objąłem Ade
- Dzieki - uśmeichnęła się - Nie wiedziałam, że cię tutaj spotkam
- Jacopo mnie tu zaciągną - na te słowa Ade posmutniała
- Aha - westchneła - Jak tam przygotowania do ślubu? - wbiła wzrok w podłogę
- Olka się wszsytkim zajmuję, przepraszam, że wysłała ci zaproszenie - podeszłem bliżej niej
- Nie musisz - szepnęła i spojrzała w moje oczy, miałem ochotę ją pocałowac choc ten ostatni raz.
- Co robisz? - zapytała uśmiechnięta
- Narażam się na policzek - objąłem jej twarz dłonim i delikatnie pocałowałem, ale z każdą sekudną całowałem coraz zachłanniej jakby świat miał się skonczyc. - Kocham cię - wyszeptałem, gdy się oderwałem od Ade. Ta odepchnęła mnie od siebie i pobiegła do szatni.
- Już się pogodziliście? - zapytał Jacopo, który pojawił się znikąd
- Nie mam już u niej szans, wracamy do hotelu, muszę się spakowac, bo za dwa dni biorę ślub - powiedziałem spokojnie, choc w duszy właśnie krzyczałem z bólu. Ze spuszczoną głową opuściłem stadion, potem hotel i wróciłem do Hamburga.