Stałam się bezbronna, mój rozum krzyczał stój,
ale serce chciało mieć Dennisa przy sobie. Spojrzałam na Olkę, która zaczęła
się sztucznie śmiać. Dennis złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie, mocno
mnie objął. Ja najpierw go okładałam pięściami, ale po chwili się poddałam.
Stałam z rękoma bezwładnie zwieszonymi wzdłuż ciała, Dennis przytulał mnie
mocno, tak tego potrzebowałam. Nie słyszałam nawet docinek Olki, która to po obelgach,
jaka to ja nie jestem, poszła sobie, a my staliśmy w drzwiach mojego mieszkania.
- Ade? – usłyszałam głos Zuzy – Kurwa zostaw ją! – krzyczała, Dennis oderwał mnie od siebie i popatrzył w oczy.
- Kocham cię – powiedział i pocałował mnie w policzek – Przepraszam – szepną i wyminął Zuze
- Co to do cholery miało być Ade! – założyła ręce na boki
- Nie wiem – zaczęłam szlochać
- Już dobrze, choć do pokoju – zaprowadziła mnie do salonu i przygotowała coś do jedzenia
- Ade? – usłyszałam głos Zuzy – Kurwa zostaw ją! – krzyczała, Dennis oderwał mnie od siebie i popatrzył w oczy.
- Kocham cię – powiedział i pocałował mnie w policzek – Przepraszam – szepną i wyminął Zuze
- Co to do cholery miało być Ade! – założyła ręce na boki
- Nie wiem – zaczęłam szlochać
- Już dobrze, choć do pokoju – zaprowadziła mnie do salonu i przygotowała coś do jedzenia
~`*~`
Przez
ostatnie tygodnie nie widziałem już Ade, słyszałem, że szef jest z jej pracy
bardzo zadowolony. Wszyscy odciągali ją ode mnie, a Jacopo zaczął spotykać się z,
Zuzą, która znalazła sobie tu prace. Czasem słyszałem krzyki, które dochodziły
z pokoju Możdżenia przychodziła do niego Olka, ale tylko przeszła próg
pojawiała się Zuza, za nią Lena, Artjom i Marcell. Ja mogłem się tylko
przyglądać, od tygodnia zaczęły się treningi, trener wyczuł, że jest jakaś
chora atmosfera, zorganizował spotkanie, miało odbyć się w hotelu w sali
konferencyjnej za dwa dni.
- Witam wszystkich – trener staną i rozejrzał się, czy kogoś jeszcze brakuje. Swoje spojrzenie zatrzymał na dwóch krzesłach, które były puste, to krzesła Możdżenia i Ade. Zaraz zguby wbiegły na sale, Ade podbiegła do trenera i podała mu kartkę. Z uśmiechem na ustach przemierzyła cały długi stół by zasiąść na swoim miejscu. – Kochani a więc niedługo zacznie się sezon, musimy dać z siebie wszystko. Nie ma obijania się i szlajania po klubach – spojrzał znacząco na Jacopo, wszyscy, co to zauważyli wybuchli śmiechem, Jacopo obrażony odwrócił wzrok.
Jak to dobrze widzieć Ade uśmiechniętą, miałem ją naprzeciwko siebie, mogłem ją obserwować do woli, oparłem łokcie o stół i oparłem głowę. Spojrzała na mnie przelotnie, ale uśmiechała się. Poczułem ciepło w okolicach klatki piersiowej, może jest nadzieja.
- Na początek chce się dowiedzieć, dlaczego w szatni jest tak straszna atmosfera! – wszyscy spoważnieli, a asystenci dopytywali się swoich zawodników o co właściwie chodzi. – Ade? – spojrzał na nią, ona zrobiła to samo. – Powiesz wreszcie, co się dzieje? – staną obok jej krzesła, a Ade zamarła szukała wybawienia w Możdżeniu, potem w Lenie, która siedziała z Peterem, ale i oni nie wiedzieli co odpowiedzieć.
- Nic trenerze – powiedziała bez emocji, zwrócona plecami do trenera, a twarzą do nas.
- Trenerze to sprawy prywatne Ade, jak nie chce mówić to niech nie mówi, chociaż nie na forum - spojrzał błagalnie Artjom na trenera.
- No dobrze, Dennis do mnie, a wy macie godzinę przerwy, potem wszystkich chce tu widzieć! – rozkazał trener, a Ade spojrzała mi w oczy.
- Ade chodź! – usłyszałem Lene, dziewczyna wstała i wyszła z sali, a ja musiałem szybko dobrać słowa, jakie powiem trenerowi.
Po godzinnej, szczerej rozmowie, trener wyszedł z sali, zaprosił najpierw samych zawodników. Niechętnie, ale po prośbach i groźbach trenera kumple z drużyny wreszcie znowu zaczęli traktować mnie jak swojego. Po chwili trener zaprosił na sale też asystentów.
- Mam dobrą wiadomość – zaczął trener – Ade i Lena zostają z nami, chociaż do końca roku. – wszyscy wpadli w szał radości, widać dziewczyny już dawno zdobyły ich serca, cieszyłem się, że Ade będzie blisko mnie. – Pewnie zadajecie sobie pytanie, co do obozu treningowego, więc jedziemy do … - trener przerwał popatrzył się uważnie na wszystkich i wykrzyczał. – Barcelony! - Kolejna fala entuzjazmu rozeszła się po sali. – A wiecie, co jest najlepsze nasza kochana Ade załatwiła sparing z Dumą Katalonii. – trener aż podskoczył wypowiadając ostatnie słowa. Piłkarze podbiegli do Ade i zaczęli ją podrzucać, ale trener przerwał im tą zabawę mówiąc, że uszkodzą to chucherko. No tak dopiero teraz zadałem sobie sprawę jak Ade schudła, kryła to pod luźnymi bluzkami, ale gdy piłkarze unosili ją trzymając ręce na tali niemal stykali się swoimi palcami. Czy naprawdę tak bardzo ją zraniłem? Przecisnąłem się przez tłum wariatów i stanąłem przy windzie, niestety nie chciała przyjechać, zatrzymała się na 10 piętrze i nie chciała ruszyć w dół, a nie uśmiechało mi się wspinać po schodach na 12 piętro z 4. Postanowiłem cierpliwie zaczekać.
- Witam wszystkich – trener staną i rozejrzał się, czy kogoś jeszcze brakuje. Swoje spojrzenie zatrzymał na dwóch krzesłach, które były puste, to krzesła Możdżenia i Ade. Zaraz zguby wbiegły na sale, Ade podbiegła do trenera i podała mu kartkę. Z uśmiechem na ustach przemierzyła cały długi stół by zasiąść na swoim miejscu. – Kochani a więc niedługo zacznie się sezon, musimy dać z siebie wszystko. Nie ma obijania się i szlajania po klubach – spojrzał znacząco na Jacopo, wszyscy, co to zauważyli wybuchli śmiechem, Jacopo obrażony odwrócił wzrok.
Jak to dobrze widzieć Ade uśmiechniętą, miałem ją naprzeciwko siebie, mogłem ją obserwować do woli, oparłem łokcie o stół i oparłem głowę. Spojrzała na mnie przelotnie, ale uśmiechała się. Poczułem ciepło w okolicach klatki piersiowej, może jest nadzieja.
- Na początek chce się dowiedzieć, dlaczego w szatni jest tak straszna atmosfera! – wszyscy spoważnieli, a asystenci dopytywali się swoich zawodników o co właściwie chodzi. – Ade? – spojrzał na nią, ona zrobiła to samo. – Powiesz wreszcie, co się dzieje? – staną obok jej krzesła, a Ade zamarła szukała wybawienia w Możdżeniu, potem w Lenie, która siedziała z Peterem, ale i oni nie wiedzieli co odpowiedzieć.
- Nic trenerze – powiedziała bez emocji, zwrócona plecami do trenera, a twarzą do nas.
- Trenerze to sprawy prywatne Ade, jak nie chce mówić to niech nie mówi, chociaż nie na forum - spojrzał błagalnie Artjom na trenera.
- No dobrze, Dennis do mnie, a wy macie godzinę przerwy, potem wszystkich chce tu widzieć! – rozkazał trener, a Ade spojrzała mi w oczy.
- Ade chodź! – usłyszałem Lene, dziewczyna wstała i wyszła z sali, a ja musiałem szybko dobrać słowa, jakie powiem trenerowi.
Po godzinnej, szczerej rozmowie, trener wyszedł z sali, zaprosił najpierw samych zawodników. Niechętnie, ale po prośbach i groźbach trenera kumple z drużyny wreszcie znowu zaczęli traktować mnie jak swojego. Po chwili trener zaprosił na sale też asystentów.
- Mam dobrą wiadomość – zaczął trener – Ade i Lena zostają z nami, chociaż do końca roku. – wszyscy wpadli w szał radości, widać dziewczyny już dawno zdobyły ich serca, cieszyłem się, że Ade będzie blisko mnie. – Pewnie zadajecie sobie pytanie, co do obozu treningowego, więc jedziemy do … - trener przerwał popatrzył się uważnie na wszystkich i wykrzyczał. – Barcelony! - Kolejna fala entuzjazmu rozeszła się po sali. – A wiecie, co jest najlepsze nasza kochana Ade załatwiła sparing z Dumą Katalonii. – trener aż podskoczył wypowiadając ostatnie słowa. Piłkarze podbiegli do Ade i zaczęli ją podrzucać, ale trener przerwał im tą zabawę mówiąc, że uszkodzą to chucherko. No tak dopiero teraz zadałem sobie sprawę jak Ade schudła, kryła to pod luźnymi bluzkami, ale gdy piłkarze unosili ją trzymając ręce na tali niemal stykali się swoimi palcami. Czy naprawdę tak bardzo ją zraniłem? Przecisnąłem się przez tłum wariatów i stanąłem przy windzie, niestety nie chciała przyjechać, zatrzymała się na 10 piętrze i nie chciała ruszyć w dół, a nie uśmiechało mi się wspinać po schodach na 12 piętro z 4. Postanowiłem cierpliwie zaczekać.
~`*~`
Wybiegłam z sali, nie mogąc już znieść „tortur” piłkarzy,
zaczęli mnie łaskotać doskonale znali moje słabe punkty. Załapałam się na windę
zostawiając moich prześladowców przed nią, jednak przydaje się nie jeść. Bez
problemu przecisnęłam się przez drzwi. Zadyszana położyłam ręce na kolana.
Spojrzałam na swoje buty, a zaraz wzrok mi powędrował na buty zapewne męskie,
które stały obok mnie.
- Nieźle cię wymęczyli – powiedział z uśmiechem, a ja momentalnie się podniosłam, to on Aogo we własnej osobie, wszyscy odciągali mnie od niego, ale tego nie przewidzieli… Przez ostatnie tygodnie nauczyłam się walczyć z tym uczuciem, teraz przyszedł dzień największego testu.
- Tak, a ty co tak szybko się zmyłeś ? – chciałam aby to brzmiało naturalnie, chyba się udało.
- Nie mam humoru – podrapał się po głowię, widocznie był zdziwiony, że odezwałam się, a ja uśmiechnęłam się w duchu, widocznie jestem dobrą aktorką.
- Dopiero, co odzyskałeś kumpli, mógłbyś z nimi pobyć trochę – sama siebie zadziwiałam, rozmawiałam z nim, normalnie jak z człowiekiem, on pewnie zastanawia się, kiedy wyprali mi mój mózg, bo czy można to zapomnieć. Odpowiedź brzmi NIE, ale on nie musi o tym wiedzieć, Lena, Zuza i reszta też nie, że co noc ryczę przez niego, próbuje żyć jakby tamtego wydarzenia nie było, jego obecność utrudnia mi to, ale zawsze byłam dobra w ukrywaniu swoich uczuć, nigdy nie lubiłam litości, ja mogłam pocieszać moje przyjaciółki, ale nigdy nie chciałam, aby one mnie pocieszały, czasem słyszałam od nich, że jestem szczęściarą, bo ja nie mam w ogóle problemów, to była bzdura, ale zawsze robiłam dobrą minę do złej gry, wolałam nie obarczać ich moimi problemami. Tylko tutaj w Hamburgu pozwoliłam sobie na chwile słabości.
- Wole pobyć z tobą – podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.
- A ja z tobą nie – wycedziłam przez zęby, czy on tak bardzo musi mi utrudniać normalne życie?
- Proszę cię – padł na kolana, przytulając się do moich ud – błagam cię, zacznijmy od nowa?
- Nie
- Wybacz mi! – jedną ręką dosięgną jakiegoś guzika i winda się zatrzymała
- A odkleisz się ode mnie i ruszymy jak ci wybaczę? – spojrzałam na niego, przez chwile w jego tęczówki, ale musiałam odwrócić wzrok, jego oczy mnie hipnotyzowały i jeszcze chwile wpatrywania się w nie, a moja skorupa by pękła.
- Dobrze – westchną i wstał – Ade? – objął rękoma moją twarz. Nie pomagasz Aogo! – spójrz proszę na mnie, chce się upewnić…
- W czym? – spytałam zdziwiona, ale wzrok przeniosłam na znaczek na jego bluzie
- Spójrz na mnie – szepną w moje usta, a ja głupia wykonałam jego polecenie. Utonęłam w jego spojrzeniu, wydawało się one pełne miłości, ale nie on przecież nie zna tego uczucia, otrząsnęłam się na chwile.
- I co widzisz? – starałam się aby mój głos nie zadrżał, ale jego ciepły oddech nie ułatwiał mi tego.
- Mam jeszcze szanse, ale musze ci udowodnić, że cię naprawdę kocham – skwitował, a ja zmarszczyłam czoło.
- Czego się naćpałeś?
- Kocham cię Ade, naprawdę… - złożył delikatny pocałunek na mojej dolnej wardze
- Mhm i co jeszcze – odsunęłam się od niego, ale napotkałam na chłodne drzwi widny. – Jestem zmęczona możesz już ją włączyć.
- A dasz mi szanse?
- A zamkniesz się?
- Nie
- To nie
- Ade – szepną nad moim uchem
- Spadaj – rzuciłam cicho, ale to przyniosło odwrotny skutek, bo spojrzałam w jego oczy i automatycznie zarzuciłam mu ręce na szyje.
- Tak już lepiej kochanie – wymruczał i przywarł swoimi ustami do moich, chyba przez przypadek uruchomiłam windę, ale to nam nie przeszkadzało, stęskniłam się za jego ciałem, pocałunkami. Winda się otworzyła i ktoś zaczął klaskać, oderwałam się od Dennisa i spojrzałam, kto to. Stała tam zadowolona z życia Olka.
- Kogo ja tu widzę, szmata we własnej osobie – powiedziała po polsku
- Co, znowu Mateuszek cię unika? – uśmiechnęłam się szyderczo
- Wiesz kochanie jesteś taka sama jak ja, miziasz się z nim, chociaż cię skrzywdził. – zaśmiała się ironicznie. A we mnie się zagotowało, niestety suka miała racje.
- Dennis, to się nie wydarzyło – rzuciłam po niemiecku i pobiegłam w stronę swojego mieszkania czując, że zaraz nie wytrzymam i się rozkleję, wiedziałam, że Olka teraz zapewne odczuwała słodki smak zwycięstwa, ale waliło mnie to w tej chwili. Wpadłam pod prysznic, ściągnęłam sukienkę, którą miałam na sobie i próbowałam zmyć z siebie to, co przed chwilą się wydarzyło. Obiecałam sobie, że nie popuszczę, Olce, chce się tak bawić, zabiorę jej Mateusza, choć on nigdy nie był jej. Może przy nim zapomnę o Aogo… Z takim zamiarem poszłam się położyć, niestety ciągłe walenie w drzwi mi w spaniu nie pomagało. Zakryłam sobie głowę poduszką i modliłam się, żeby ten ktoś przestał. Niestety ktoś walił jak szalony, a ja miałam po prostu dosyć. Weszłam do salonu i spojrzałam przez judasza, kto to. Dennis, bo kto.
- Wypierdalaj! – krzyknęłam podirytowana
- Jak to się nie wydarzyło, to się kurwa wydarzyło! - krzyczał
- Chwila słabości ogarni się, najpierw ty mnie wykorzystałeś teraz ja ciebie. Jesteśmy kwita!
- Otwórz!
- Nie
- Wykorzystałaś mnie tak? Masz mnie za idiotę?
- Tak i mam mówić prawdę czy być miła? – oparłam się o drzwi
- Ade ty nie jesteś taka, wiem, że coś do mnie czujesz, zresztą ja do ciebie też. Wpuść mnie, pogadamy.
- Przecież właśnie to robimy – skuliła się
- Chce cię widzieć
- A z kim teraz się założyłeś – nagle poczułam jak moje oparcie znika, a ja z impetem uderzam o posadzkę.
- Nic się nie zmieniłaś – uśmiechną się lekko i wziął mnie na ręce
- Zostaw mnie! Masz kategoryczny zakaz wchodzenia do mojej sypialni!
- Zaniosę cię, więc do salonu – uśmiechną się, widać jego pewność siebie rosła, delikatnie położył mnie na kanapę i pocałował mnie w czoło. Przez ciebie diabli wezmą mój plan, pomyślałam. Nie mogłam mu się oprzeć, dlaczego on tak na mnie działa. Ukucną przy mojej twarzy, ja odwróciłam głowę w stronę oparcia. Zawiesił się nade mną, jedną ręką podpierając się o oparcie kanapy, szybko zrzuciłam jego rękę z stamtąd, a efekt był taki, że poleciał na mnie.
- Odejdź – powiedziałam, bo już nie miałam siły na walkę z samą sobą, a powtarzania sobie w myślach, że on cię skrzywdził na nic się zdało. Działał na mnie jak narkotyk.
- Już zapomniałem, jaki z ciebie czubek – powiedział, a mnie to nie uraziło, uczucie do niego wzięło górę nad rozsądkiem i po prostu przyciągnęłam go do siebie. – Przepraszam – wyszeptał
- Już dobrze – powiedziałam, głaskając go po policzku. – Nie rób tak więcej – wyszeptałam, pocałował mnie w czoło.
- Idę prześpi się – uśmiechną się lekko i wstał, złapałam go za rękę
- Zostań ze mną
- Na kanapie się nie zmieścimy – uśmiech nie schodził mu z twarzy
- No dobra, znoszę zakaz
- Teraz już lepiej – wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Zaczęłam go całować, on ściągną koszulkę, ale w pewnym momencie odciągną mnie od siebie. – Kochanie udowodnię ci, że nie tylko po to tu jestem. – spojrzałam zaskoczona, teraz to już byłam pewna, że mój plan uwiedzenia Mateusza się nie uda. Wstałam z łóżka i przebrałam się w pidżamę, zaraz wróciłam do Dennisa i położyłam głowę na jego torsie, on objął mnie ramieniem i pierwszy raz od kilku tygodni zasnęłam bez żadnych specyfików.
- Nieźle cię wymęczyli – powiedział z uśmiechem, a ja momentalnie się podniosłam, to on Aogo we własnej osobie, wszyscy odciągali mnie od niego, ale tego nie przewidzieli… Przez ostatnie tygodnie nauczyłam się walczyć z tym uczuciem, teraz przyszedł dzień największego testu.
- Tak, a ty co tak szybko się zmyłeś ? – chciałam aby to brzmiało naturalnie, chyba się udało.
- Nie mam humoru – podrapał się po głowię, widocznie był zdziwiony, że odezwałam się, a ja uśmiechnęłam się w duchu, widocznie jestem dobrą aktorką.
- Dopiero, co odzyskałeś kumpli, mógłbyś z nimi pobyć trochę – sama siebie zadziwiałam, rozmawiałam z nim, normalnie jak z człowiekiem, on pewnie zastanawia się, kiedy wyprali mi mój mózg, bo czy można to zapomnieć. Odpowiedź brzmi NIE, ale on nie musi o tym wiedzieć, Lena, Zuza i reszta też nie, że co noc ryczę przez niego, próbuje żyć jakby tamtego wydarzenia nie było, jego obecność utrudnia mi to, ale zawsze byłam dobra w ukrywaniu swoich uczuć, nigdy nie lubiłam litości, ja mogłam pocieszać moje przyjaciółki, ale nigdy nie chciałam, aby one mnie pocieszały, czasem słyszałam od nich, że jestem szczęściarą, bo ja nie mam w ogóle problemów, to była bzdura, ale zawsze robiłam dobrą minę do złej gry, wolałam nie obarczać ich moimi problemami. Tylko tutaj w Hamburgu pozwoliłam sobie na chwile słabości.
- Wole pobyć z tobą – podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.
- A ja z tobą nie – wycedziłam przez zęby, czy on tak bardzo musi mi utrudniać normalne życie?
- Proszę cię – padł na kolana, przytulając się do moich ud – błagam cię, zacznijmy od nowa?
- Nie
- Wybacz mi! – jedną ręką dosięgną jakiegoś guzika i winda się zatrzymała
- A odkleisz się ode mnie i ruszymy jak ci wybaczę? – spojrzałam na niego, przez chwile w jego tęczówki, ale musiałam odwrócić wzrok, jego oczy mnie hipnotyzowały i jeszcze chwile wpatrywania się w nie, a moja skorupa by pękła.
- Dobrze – westchną i wstał – Ade? – objął rękoma moją twarz. Nie pomagasz Aogo! – spójrz proszę na mnie, chce się upewnić…
- W czym? – spytałam zdziwiona, ale wzrok przeniosłam na znaczek na jego bluzie
- Spójrz na mnie – szepną w moje usta, a ja głupia wykonałam jego polecenie. Utonęłam w jego spojrzeniu, wydawało się one pełne miłości, ale nie on przecież nie zna tego uczucia, otrząsnęłam się na chwile.
- I co widzisz? – starałam się aby mój głos nie zadrżał, ale jego ciepły oddech nie ułatwiał mi tego.
- Mam jeszcze szanse, ale musze ci udowodnić, że cię naprawdę kocham – skwitował, a ja zmarszczyłam czoło.
- Czego się naćpałeś?
- Kocham cię Ade, naprawdę… - złożył delikatny pocałunek na mojej dolnej wardze
- Mhm i co jeszcze – odsunęłam się od niego, ale napotkałam na chłodne drzwi widny. – Jestem zmęczona możesz już ją włączyć.
- A dasz mi szanse?
- A zamkniesz się?
- Nie
- To nie
- Ade – szepną nad moim uchem
- Spadaj – rzuciłam cicho, ale to przyniosło odwrotny skutek, bo spojrzałam w jego oczy i automatycznie zarzuciłam mu ręce na szyje.
- Tak już lepiej kochanie – wymruczał i przywarł swoimi ustami do moich, chyba przez przypadek uruchomiłam windę, ale to nam nie przeszkadzało, stęskniłam się za jego ciałem, pocałunkami. Winda się otworzyła i ktoś zaczął klaskać, oderwałam się od Dennisa i spojrzałam, kto to. Stała tam zadowolona z życia Olka.
- Kogo ja tu widzę, szmata we własnej osobie – powiedziała po polsku
- Co, znowu Mateuszek cię unika? – uśmiechnęłam się szyderczo
- Wiesz kochanie jesteś taka sama jak ja, miziasz się z nim, chociaż cię skrzywdził. – zaśmiała się ironicznie. A we mnie się zagotowało, niestety suka miała racje.
- Dennis, to się nie wydarzyło – rzuciłam po niemiecku i pobiegłam w stronę swojego mieszkania czując, że zaraz nie wytrzymam i się rozkleję, wiedziałam, że Olka teraz zapewne odczuwała słodki smak zwycięstwa, ale waliło mnie to w tej chwili. Wpadłam pod prysznic, ściągnęłam sukienkę, którą miałam na sobie i próbowałam zmyć z siebie to, co przed chwilą się wydarzyło. Obiecałam sobie, że nie popuszczę, Olce, chce się tak bawić, zabiorę jej Mateusza, choć on nigdy nie był jej. Może przy nim zapomnę o Aogo… Z takim zamiarem poszłam się położyć, niestety ciągłe walenie w drzwi mi w spaniu nie pomagało. Zakryłam sobie głowę poduszką i modliłam się, żeby ten ktoś przestał. Niestety ktoś walił jak szalony, a ja miałam po prostu dosyć. Weszłam do salonu i spojrzałam przez judasza, kto to. Dennis, bo kto.
- Wypierdalaj! – krzyknęłam podirytowana
- Jak to się nie wydarzyło, to się kurwa wydarzyło! - krzyczał
- Chwila słabości ogarni się, najpierw ty mnie wykorzystałeś teraz ja ciebie. Jesteśmy kwita!
- Otwórz!
- Nie
- Wykorzystałaś mnie tak? Masz mnie za idiotę?
- Tak i mam mówić prawdę czy być miła? – oparłam się o drzwi
- Ade ty nie jesteś taka, wiem, że coś do mnie czujesz, zresztą ja do ciebie też. Wpuść mnie, pogadamy.
- Przecież właśnie to robimy – skuliła się
- Chce cię widzieć
- A z kim teraz się założyłeś – nagle poczułam jak moje oparcie znika, a ja z impetem uderzam o posadzkę.
- Nic się nie zmieniłaś – uśmiechną się lekko i wziął mnie na ręce
- Zostaw mnie! Masz kategoryczny zakaz wchodzenia do mojej sypialni!
- Zaniosę cię, więc do salonu – uśmiechną się, widać jego pewność siebie rosła, delikatnie położył mnie na kanapę i pocałował mnie w czoło. Przez ciebie diabli wezmą mój plan, pomyślałam. Nie mogłam mu się oprzeć, dlaczego on tak na mnie działa. Ukucną przy mojej twarzy, ja odwróciłam głowę w stronę oparcia. Zawiesił się nade mną, jedną ręką podpierając się o oparcie kanapy, szybko zrzuciłam jego rękę z stamtąd, a efekt był taki, że poleciał na mnie.
- Odejdź – powiedziałam, bo już nie miałam siły na walkę z samą sobą, a powtarzania sobie w myślach, że on cię skrzywdził na nic się zdało. Działał na mnie jak narkotyk.
- Już zapomniałem, jaki z ciebie czubek – powiedział, a mnie to nie uraziło, uczucie do niego wzięło górę nad rozsądkiem i po prostu przyciągnęłam go do siebie. – Przepraszam – wyszeptał
- Już dobrze – powiedziałam, głaskając go po policzku. – Nie rób tak więcej – wyszeptałam, pocałował mnie w czoło.
- Idę prześpi się – uśmiechną się lekko i wstał, złapałam go za rękę
- Zostań ze mną
- Na kanapie się nie zmieścimy – uśmiech nie schodził mu z twarzy
- No dobra, znoszę zakaz
- Teraz już lepiej – wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Zaczęłam go całować, on ściągną koszulkę, ale w pewnym momencie odciągną mnie od siebie. – Kochanie udowodnię ci, że nie tylko po to tu jestem. – spojrzałam zaskoczona, teraz to już byłam pewna, że mój plan uwiedzenia Mateusza się nie uda. Wstałam z łóżka i przebrałam się w pidżamę, zaraz wróciłam do Dennisa i położyłam głowę na jego torsie, on objął mnie ramieniem i pierwszy raz od kilku tygodni zasnęłam bez żadnych specyfików.
~`*~`
Obudziły mnie hałasy, otworzyłem leniwie jedno oko i spojrzałem na zegarek, wskazywał 7:10.
- Jeszcze chwila – jęknąłem i spojrzałem na Ade, spała jeszcze w najlepsze.
- Kurwa gdzie on jest! – usłyszałem jak ktoś wydziera się na korytarzu
- Dennis! – ryczał wręcz Marcello
- Nieee, co oni chcą – położyłem delikatnie Ade na poduszkę i wyszedłem z mieszkania.
- A ty, co tam robiłeś? – zapytał Artjom, wczoraj mi wybaczył, a dzisiaj patrzy na mnie jakby miał mi zaraz przywalić.
- Spałem, długa historia – uśmiechnąłem się sam do siebie, Ade mi wybaczyła.
- Dennis znowu! – jękną Marcello stając przed Artjomem
- Wybaczyła mi, nie skrzywdzę jej – zapewniłem
- Możesz szukać sobie innego klubu jak to byś zrobił – powiedział Artjom
- Dobra tatuśku idziemy do siebie, a ty – zwrócił się do mnie Marcello – szykuj się na trening, już dość podpadłeś – i znikną z Artjomem. Znowu usłyszałem brawa, czy ta dziewczyna nie ma nic innego do roboty tylko wpierdalać się w życie innych.
- Znajdę ci dobrego psychologa, naprawdę zapłacę byleby cię zamknęli wariatkowie – zwróciłem się do dziewczyny i powędrowałem do swojego mieszkania, zastałem tam Zuze z Jacopo. Nie zauważyli mnie, wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, ale to było silniejsze.
- Myślisz, że dlatego się pogodzili? – spytała Zuza
- Nie wiem, możliwe, dzisiaj wreszcie mogłem się wyspać bo nie szlochała – odparł Jacopo
- Ale powiedziałaby nam gdyby… - urwała Zuza, która mnie zauważyła
- Gdyby co? – zapytałem
- Nic, wiesz, że to nieładnie podsłuchiwać – Zuza zmroziła mnie spojrzeniem
- Wiem, że mówiliście o Ade, gdyby co…? – powiedziałem głośniej
- Głowno! – krzyknęła Zuza
- Zuza uspokój się, on musi się dowiedzieć – dziewczyna spojrzała z wyrzutem na Jacopo usiadła znów na kanapę.
Swietny rozdzial;> pogodzili sie ale jestem ciekawa co ta dwojka chce mu powiedziec.? Barcelona <3 pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń