Wstałam jak
na siebie dość wcześnie, była 7:30. Spojrzałam się w bok, gdzie miałam nadzieje
zobaczyć Dennisa, jednak nie było go. Zrobiłam smutną minę i zwlekłam się z
łóżka.
- Ahh tak, pewnie poszedł na trening – podziałam sama do siebie i zaraz się rozpromieniłam. Jednak po chwili znowu wzięło mi się na wymioty, pobiegłam do łazienki. Nawet dobrze, że Dennisa nie ma, bo by sobie jeszcze coś pomyślał.
- Ahh tak, pewnie poszedł na trening – podziałam sama do siebie i zaraz się rozpromieniłam. Jednak po chwili znowu wzięło mi się na wymioty, pobiegłam do łazienki. Nawet dobrze, że Dennisa nie ma, bo by sobie jeszcze coś pomyślał.
~`*~`
- Powiecie
wreszcie?! – powiedziałem zdenerwowany, gdy po długiej chwili nie uzyskałem
odpowiedzi na zadane pytanie.
- Dennis, ale my tego nie wiemy na pewno – przeciągała Zuza, nakazałem jej mówić dalej. – Więc podejrzewamy, że Ade jest w … - spojrzała się na Jacopo
- W ciąży- dokończył za nią Jacopo
- Co?! – oburzyłem się. – Że ze mną? – sam nie dowierzałem, że zadaje takie głupie pytania.
- Tutaj jest problem my nie wiemy czy z tobą czy z Możdżeniem, bo widzisz ona się z nim spotykała przed przyjazdem tutaj i… - znowu Zuz się zacięła
- I co –zapytałem
- I nigdy nam nie powiedziała, co w ogóle pomiędzy nimi zaszło – dokończyła
Nie wiem, jakie uczucie we mnie przeważało, wstałem ze stołka i pobiegłem do pokoju Ade. Znalazłem ją w toalecie, przemywała właśnie twarz.
- Ade czy to prawda? – zapytałem niewiele myśląc
- Już wiesz – skrzywiła się. – Miałam ci powiedzieć na kolacji – zerknęła na mnie
- Wiesz, że cię nie zostawię. – przytuliłem ją
- Dzięki, ale ty będziesz miał swój trening na głowie – powiedziała
- Nie zostawię cię z dzieckiem, wiesz, że cię kocham – pocałowałem ją w czoło i spojrzałem na nią uważnie, na chwile spoważniała, a po chwili wybuchła śmiechem.
- Że co? – uśmiechnęła się szeroko
- Przecież – zacząłem, ale nie skończyłem, bo Ade mnie uciszyła.
- Kochanie, kto ci nagadał takich bzdur. Nie jestem w ciąży – pogłaskała mnie po policzku
- Zuz i Jacopo – skwitowałem, zażenowany
- Debile – uśmiechnęła się – Macie obóz treningowy w Barcelonie, bo przejdę tam badania. Zresztą Lena też. Barcelona zgodziła się z wami zagrać, dlatego, że od stycznia możliwe, że się tam przeprowadzę. Nikt o tym nie wie, oprócz Leny – spojrzała mi w oczy, jakby chcąc odczytać z nich mój nastrój.
- Jakie badania? – spytałem – Jak to przeprowadzić – dodałem załamany
- Byłabym zawodniczką damskiej drużyny FCB –wyjaśniła
- Zostawisz mnie? – spojrzałem w jej oczy, spuściła wzrok
- Jeszcze nic nie wiadomo – wyszeptała ze spuszczoną głową
- Dlatego się ze mną pogodziłaś? Chciałaś mieć zabawkę na pół roku, żeby potem mnie zostawić! – nie wytrzymałem, zacząłem wrzeszczeć
- Nie to nie tak – zaprzeczała, ale musiałem teraz zostać sam, odwróciłem się na pięcie i wyszedłem najpierw z jej mieszkania potem z hotelu. Niestety miałem trening za dwadzieścia minut wiedziałem, że nikogo jeszcze nie będzie poszedłem się przebrać i zacząłem się rozgrzewać.
- Dennis, ale my tego nie wiemy na pewno – przeciągała Zuza, nakazałem jej mówić dalej. – Więc podejrzewamy, że Ade jest w … - spojrzała się na Jacopo
- W ciąży- dokończył za nią Jacopo
- Co?! – oburzyłem się. – Że ze mną? – sam nie dowierzałem, że zadaje takie głupie pytania.
- Tutaj jest problem my nie wiemy czy z tobą czy z Możdżeniem, bo widzisz ona się z nim spotykała przed przyjazdem tutaj i… - znowu Zuz się zacięła
- I co –zapytałem
- I nigdy nam nie powiedziała, co w ogóle pomiędzy nimi zaszło – dokończyła
Nie wiem, jakie uczucie we mnie przeważało, wstałem ze stołka i pobiegłem do pokoju Ade. Znalazłem ją w toalecie, przemywała właśnie twarz.
- Ade czy to prawda? – zapytałem niewiele myśląc
- Już wiesz – skrzywiła się. – Miałam ci powiedzieć na kolacji – zerknęła na mnie
- Wiesz, że cię nie zostawię. – przytuliłem ją
- Dzięki, ale ty będziesz miał swój trening na głowie – powiedziała
- Nie zostawię cię z dzieckiem, wiesz, że cię kocham – pocałowałem ją w czoło i spojrzałem na nią uważnie, na chwile spoważniała, a po chwili wybuchła śmiechem.
- Że co? – uśmiechnęła się szeroko
- Przecież – zacząłem, ale nie skończyłem, bo Ade mnie uciszyła.
- Kochanie, kto ci nagadał takich bzdur. Nie jestem w ciąży – pogłaskała mnie po policzku
- Zuz i Jacopo – skwitowałem, zażenowany
- Debile – uśmiechnęła się – Macie obóz treningowy w Barcelonie, bo przejdę tam badania. Zresztą Lena też. Barcelona zgodziła się z wami zagrać, dlatego, że od stycznia możliwe, że się tam przeprowadzę. Nikt o tym nie wie, oprócz Leny – spojrzała mi w oczy, jakby chcąc odczytać z nich mój nastrój.
- Jakie badania? – spytałem – Jak to przeprowadzić – dodałem załamany
- Byłabym zawodniczką damskiej drużyny FCB –wyjaśniła
- Zostawisz mnie? – spojrzałem w jej oczy, spuściła wzrok
- Jeszcze nic nie wiadomo – wyszeptała ze spuszczoną głową
- Dlatego się ze mną pogodziłaś? Chciałaś mieć zabawkę na pół roku, żeby potem mnie zostawić! – nie wytrzymałem, zacząłem wrzeszczeć
- Nie to nie tak – zaprzeczała, ale musiałem teraz zostać sam, odwróciłem się na pięcie i wyszedłem najpierw z jej mieszkania potem z hotelu. Niestety miałem trening za dwadzieścia minut wiedziałem, że nikogo jeszcze nie będzie poszedłem się przebrać i zacząłem się rozgrzewać.
~`*~`
Usiadłam na
ziemi, ale tym razem się nie rozkleiłam, patrzyłam tępo przed siebie. Byłam
sama sobie winna, choć z drugiej strony gra w piłkę była moim marzeniem, a
teraz to może się urzeczywistnić. Wiem, że teraz to ja ranię Aogo. Jestem
rozdarta. Chyba wolałam jak próbowali mnie odciągać od niego niż wysłuchiwać
teraz jego krzyków. Dałam mu nadzieje, ale przecież nie jest powiedziane, że
dostanie się. Czy nie moglibyśmy żyć z dnia na dzień?·- Ade postaw się na jego
miejscu – z rozmyślań wyrwała mnie Lena, która usiadła koło mnie.
- Nie potrafię – westchnęłam
- To ja ci pomogę, wyobraź sobie, że dostaje on propozycje, chociaż z Dortmundu, tam będzie miał lepsze perspektywy, płace i będzie walczyć o najwyższe cele. A ty jesteś tu uziemiona, bo masz kontrakt, który wygasa ci dopiero za trzy lata. Co robisz? – spojrzała na mnie
- Z bólem serca, ale pozwoliłabym mu odejść, wiedziałabym, że tam będzie spełniał swoje marzenia – skuliłam się
- A jeśli jego marzeniem jest bycie z tobą? – zerknęła na mnie, była niczym pani psycholog.
- Oj daj spokój, kto by się oparł takiej ofercie, a w ogóle ile my się znamy. Dwa może trzy tygodnie, pewnie zaraz mu się znudzę i poszuka sobie innej – skwitowałam
- Żebyś nie żałowała – podniosła się – Tak czy inaczej będę przy tobie – lekko się uśmiechnęła
- Dzięki Lena – wyciskałam ją i poszłam się ubrać.
- Nie potrafię – westchnęłam
- To ja ci pomogę, wyobraź sobie, że dostaje on propozycje, chociaż z Dortmundu, tam będzie miał lepsze perspektywy, płace i będzie walczyć o najwyższe cele. A ty jesteś tu uziemiona, bo masz kontrakt, który wygasa ci dopiero za trzy lata. Co robisz? – spojrzała na mnie
- Z bólem serca, ale pozwoliłabym mu odejść, wiedziałabym, że tam będzie spełniał swoje marzenia – skuliłam się
- A jeśli jego marzeniem jest bycie z tobą? – zerknęła na mnie, była niczym pani psycholog.
- Oj daj spokój, kto by się oparł takiej ofercie, a w ogóle ile my się znamy. Dwa może trzy tygodnie, pewnie zaraz mu się znudzę i poszuka sobie innej – skwitowałam
- Żebyś nie żałowała – podniosła się – Tak czy inaczej będę przy tobie – lekko się uśmiechnęła
- Dzięki Lena – wyciskałam ją i poszłam się ubrać.
~`*~`
- Dobra robota Dennis – poklepał mnie po ramieniu trener
- Dziękuje trenerze – uśmiechnąłem się
- Ale byłbym wdzięczny, jeśli byś jednak pozostawił przy życiu swoich kolegów, Marcello umiera na kozetce u fizjoterapeuty, nieźle go skopałeś.
- Przepraszam – spuściłem głowę – Pójdę przeprosić Marcello
- Potem do mojego gabinetu – rozkazał trener i odszedł
Przemierzyłem korytarz i otworzyłem drzwi fizjoterapeuty.
- Jak on się ma? – spytałem lekarza
- Wyliże się, ma tylko odbicia – uśmiechną się
- Sorry stary – poklepałem Marcello po ramieniu
- Za Ade mi się tak dostało – spojrzał na mnie
- Przepraszam naprawdę – usiadłem na krześle obok. – Po prostu ona mnie doprowadza do szału, wyjeżdża na testy do Barcelony – spuściłem głowę
- Ta słyszałem od Leny, ale kazała mi nie mówić. Wiem, że to boli, ale ona kocha grać w piłkę tak jak ty. Nie pozwól, żeby straciła taka szanse – powiedziała z poważną mina Marcello. Miał racje, musze pozwolić jej odejść, ja nie pytałbym się o nic, jeśli zaproponowaliby mnie kontrakt. Muszę sprawić, aby te pół roku było niezapomniane.
- Dzięki stary – wyleciałem z gabinetu i skierowałem się na rozmowę z trenerem, już drugą w tym tygodniu niedługo zacznie kazać na siebie mówić tato.
- Dziękuje trenerze – uśmiechnąłem się
- Ale byłbym wdzięczny, jeśli byś jednak pozostawił przy życiu swoich kolegów, Marcello umiera na kozetce u fizjoterapeuty, nieźle go skopałeś.
- Przepraszam – spuściłem głowę – Pójdę przeprosić Marcello
- Potem do mojego gabinetu – rozkazał trener i odszedł
Przemierzyłem korytarz i otworzyłem drzwi fizjoterapeuty.
- Jak on się ma? – spytałem lekarza
- Wyliże się, ma tylko odbicia – uśmiechną się
- Sorry stary – poklepałem Marcello po ramieniu
- Za Ade mi się tak dostało – spojrzał na mnie
- Przepraszam naprawdę – usiadłem na krześle obok. – Po prostu ona mnie doprowadza do szału, wyjeżdża na testy do Barcelony – spuściłem głowę
- Ta słyszałem od Leny, ale kazała mi nie mówić. Wiem, że to boli, ale ona kocha grać w piłkę tak jak ty. Nie pozwól, żeby straciła taka szanse – powiedziała z poważną mina Marcello. Miał racje, musze pozwolić jej odejść, ja nie pytałbym się o nic, jeśli zaproponowaliby mnie kontrakt. Muszę sprawić, aby te pół roku było niezapomniane.
- Dzięki stary – wyleciałem z gabinetu i skierowałem się na rozmowę z trenerem, już drugą w tym tygodniu niedługo zacznie kazać na siebie mówić tato.
~`*~`
Postanowiłam
dać czas Dennisowi, wybrałam się z Leną i Zuza na zakupy, trzeba w coś się
zaopatrzyć do Barcelony. Zuz nie jedzie i przez półtorej godziny gadała, że
mamy pilnować, aby Jacopo był grzeczny i nie kręcił się z innymi dziewczynami.
Chyba ona naprawdę zaczyna się angażować w ten związek, ale czy on czuje to, co
ona? Po zakupach udaliśmy się na kawę, tam powiedzieliśmy Zuz, że za pół roku
może już nas tu nie być. Ucieszyła się, a potem zaczęła lamentować, że co ona
biedna zrobi jak zostanie tu sama. Wracając do hotelu spojrzałam na parking,
jak myślałam skończyli już trening. Miałam się spotkać z Mateuszem, ponieważ
prowadzę jego fanpage, czym szybciej tym lepiej. Powędrowałam do jego
mieszkania.
- Witam – uśmiechnęłam się i wpadłam do jego mieszkania bez pukania jak to zawsze robiłam.
- Hola – przywitał mnie i przytulił
- Zabieramy się do pracy?
- Pewnie
Przez półgodziny słuchałam o ich treningu, zaproponował abym przychodziła i razem z fotografem wybierała jakieś zdjęcia. Ten pomysł był dobry, a nawet bardzo. Napisałam sms, na co nasz klubowy fotograf wysłał mi filmik z udziałem Mateusza, gdy go otworzyłam zaczęłam się zwijać ze śmiechu i zaraz wstawiłam go na stronę, pod nieobecność, Matiego, który był w kuchni.
- Co tak się szczerzysz? – powiedział Mati i podał mi talerz z kanapkami.
- Nic – wywaliłam język
- Pokaż to – odwrócił laptopa w swoją stronę, – Co? Zabije go – wykwiczał, a ja zaczęłam się śmiać, na nagraniu był Mati, Marcello i Artjom, mieli przeskakiwać przez siebie, ale postanowili to urozmaicić, kiedy Mati skakał przez Marcello, Artjom ściągną im spodenki. Potem zaczęła się klasyczna gonitwa, a na koniec wrzucili biednego Artjoma w jakąś kałuże i zrobili kanapkę.
- Ładne bokserki, co to krasnoludki?
- Nie – oburzył się – Super bohaterowie – powiedział dumnie
- Aha, to wszystko tłumaczy – zaśmiałam się
- Powiedź, że tego nie wstawisz – zapytał z nadzieją
- Już to zrobiłam – uśmiechnęłam się słodko
- Uduszę cię – rzucił się na mnie, ale dostał talerzem z kanapkami w twarz
- Dawaj to też wstawimy – wyślizgłam mu się i wyciągłam telefon
- Oddawaj to – wykrzyczał, ale odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać.
- I tak mnie nie dogonisz warszawiaczku – wypiszczałam
- Usz ty pyro, dorwę cię i zobaczymy czy będziesz taka pyskata
- Zawsze i wszędzie – niestety korytarz mi się w tym momencie skończył
- I co teraz – wziął mnie na ręce
- Puszczaj! – wypiszczałam
Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają
- Cholera jasna ludzie próbują spać – krzykną dobrze mi znany głos
- Sorry – powiedział Mati nadal trzymając mnie na rękach, Dennis zlustrował nas wzrokiem.
- Co to ma znaczyć! Myślałem, że pracujecie, a nie się zabawiacie. – ryknął Aogo
- O co ci chodzi, my się tylko wydurniamy – zapytałam zbulwersowana
- Ah tak to się teraz nazywa – spytał z głupim uśmieszkiem Dennis – Wczoraj też się ze mną wydurniałaś?
- Mati postaw mnie – szepnęłam, Mati posłusznie postawił mnie na ziemie i podeszłam bliżej Aogo. – Za kogo ty mnie masz idioto! Ja cię kocham! – wykrzyczałam i poszłam do siebie, widziałam jak Mati kręci głową i też idzie do siebie.
- Witam – uśmiechnęłam się i wpadłam do jego mieszkania bez pukania jak to zawsze robiłam.
- Hola – przywitał mnie i przytulił
- Zabieramy się do pracy?
- Pewnie
Przez półgodziny słuchałam o ich treningu, zaproponował abym przychodziła i razem z fotografem wybierała jakieś zdjęcia. Ten pomysł był dobry, a nawet bardzo. Napisałam sms, na co nasz klubowy fotograf wysłał mi filmik z udziałem Mateusza, gdy go otworzyłam zaczęłam się zwijać ze śmiechu i zaraz wstawiłam go na stronę, pod nieobecność, Matiego, który był w kuchni.
- Co tak się szczerzysz? – powiedział Mati i podał mi talerz z kanapkami.
- Nic – wywaliłam język
- Pokaż to – odwrócił laptopa w swoją stronę, – Co? Zabije go – wykwiczał, a ja zaczęłam się śmiać, na nagraniu był Mati, Marcello i Artjom, mieli przeskakiwać przez siebie, ale postanowili to urozmaicić, kiedy Mati skakał przez Marcello, Artjom ściągną im spodenki. Potem zaczęła się klasyczna gonitwa, a na koniec wrzucili biednego Artjoma w jakąś kałuże i zrobili kanapkę.
- Ładne bokserki, co to krasnoludki?
- Nie – oburzył się – Super bohaterowie – powiedział dumnie
- Aha, to wszystko tłumaczy – zaśmiałam się
- Powiedź, że tego nie wstawisz – zapytał z nadzieją
- Już to zrobiłam – uśmiechnęłam się słodko
- Uduszę cię – rzucił się na mnie, ale dostał talerzem z kanapkami w twarz
- Dawaj to też wstawimy – wyślizgłam mu się i wyciągłam telefon
- Oddawaj to – wykrzyczał, ale odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać.
- I tak mnie nie dogonisz warszawiaczku – wypiszczałam
- Usz ty pyro, dorwę cię i zobaczymy czy będziesz taka pyskata
- Zawsze i wszędzie – niestety korytarz mi się w tym momencie skończył
- I co teraz – wziął mnie na ręce
- Puszczaj! – wypiszczałam
Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają
- Cholera jasna ludzie próbują spać – krzykną dobrze mi znany głos
- Sorry – powiedział Mati nadal trzymając mnie na rękach, Dennis zlustrował nas wzrokiem.
- Co to ma znaczyć! Myślałem, że pracujecie, a nie się zabawiacie. – ryknął Aogo
- O co ci chodzi, my się tylko wydurniamy – zapytałam zbulwersowana
- Ah tak to się teraz nazywa – spytał z głupim uśmieszkiem Dennis – Wczoraj też się ze mną wydurniałaś?
- Mati postaw mnie – szepnęłam, Mati posłusznie postawił mnie na ziemie i podeszłam bliżej Aogo. – Za kogo ty mnie masz idioto! Ja cię kocham! – wykrzyczałam i poszłam do siebie, widziałam jak Mati kręci głową i też idzie do siebie.
~`*~`
Byłem
wściekły widząc ich razem, w uszach wciąż odbijało mi się słowa Zuz, że Ade i
Mateusz byli razem. Teraz ona krzyczy mi w twarz, że mnie kocha, ale możliwe,
że mnie zostawi. Chyba jednak musimy się rozstać, bo za pół roku, kiedy ona
prawdopodobnie będzie wsiadać na pokład samolotu, mnie pęknie serce.
- Choć Dennis – objął mnie ramieniem Marcello i pociągnął do swojego mieszkania – Wiesz dobrze, że to jej szansa – powiedział, gdy usiedliśmy w jego salonie
- Wiem i wiem też, że jeśli się dostanie nie mogę jej zakazać wyjechać. Ale to tak boli – skrzywiłem się
- Jak kocha to wróci – westchnął Marcello
- Brit nie kochała? – spojrzałem na niego, wypomnienie mu jego dawnej narzeczonej zabolała go. Wyjechała do Stanów, gra tez w filmach. Marcello puścił ją tam, bo wiedział, że to jej szansa. Wciąż boli go jak ogląda czasopisma i widzi ją w objęciach innego.
- Nie każda jest taka jak Brit – spojrzał na mnie – Dzwoniła ostatnio do mnie – westchnął
- I co?
- Nic, chciała się spotkać, jest w Hamburgu. Pewnie chciała się wypromować, bo będzie grać w serialu. I dowiedziała się, że nie jestem jakimś tam piłkarzykiem tylko gram już w poważnym klubie.
- Przykro mi stary – poklepałem go po ramieniu
- Jest w porządku – wymusił uśmiech
- To, co ja mam zrobić teraz z Ade? Żyć jakby nigdy nic?
- Ciesz się nią. Dawno nie byłeś w tam długim związku. – podrapał się po głowie. – Ty w ogóle nie byłeś w żadnym związku – uśmiechną się.
- No tak – zaśmiałem się
- Dawniej nawet nie wiedzieliśmy jak twoje „wybranki” miały na imię i jak wyglądają za dnia – wystawił język.
- Dobra idę do niej, zapewne nie zamknęła drzwi, więc idę się włamać do niej – poklepałem go po ramieniu i wstałem
- I nie martw się na zapas – krzyknął jeszcze za mną, gdy wychodziłem
Przemierzyłem korytarz i znalazłem się po drzwiami Ade, nacisnąłem klamkę i się nie rozczarowałem jak zwykle zostawiła otwarte drzwi. Wszedłem po cichu i udałem się do salonu, gdzie siedziała Ade z pudełkiem lodów, spojrzała na mnie i łyżeczką nakazała mi abym usiadł.
- Przepraszam – szepnąłem, siadając koło niej
- To ja ciebie przepraszam, powinnam od razu ci powiedzieć – zerknęła na mnie – Chcesz? – podstawiła mi pudełko lodów
- Pewnie – wyrwałem jej łyżeczkę, którą trzymała w buzi i zacząłem jeść
- Ale truskawkowe są moje! – pogroziła mi palcem
- Jasne, jasne. One są moje ty dość już zjadłaś – zmrużyłem oczy
- Żałujesz mi? – powiedziała i położyła ręce na piersi
- Nie kochanie, tylko jak chcesz się dostać do tej drużyny musisz dbać o linię – uśmiechnąłem się i wróciłem do wyjadania truskawkowego smaku.
- Oddawaj tą łyżeczkę żarłoku! Idź sobie po swoją – próbowała wyrwać mi łyżeczkę, ale jej się nie udało. Wymachiwała rękoma i piszczała, a przy tym tak słodko się uśmiechała. Wstałem z pudełkiem i uniosłem je do góry. Ade skakałaby je sięgnąć, ale ona jest taka malutka, że ledwie dosięgała mi do łokcia. Pobiegłem do kuchni i szybko wsadziłem lody do lodówki. Ade wparowała do kuchni i rozglądała się, zapewne szukając lodów.
- Czego szukasz skarbie? – powiedziałem z chytrym uśmieszkiem
- Lodów – odrzekła i spojrzała na lodówkę, która znajdowała się za mną.
- No wiesz – zaśmiałem się i objąłem ją w pasie. – To zapraszam do sypialni – szepnąłem jej do ucha, Ade najpierw nie widziała, o co mi chodzi, ale po chwili zrozumiała, bo wspięła się na palce i obdarowała mnie namiętnym pocałunkiem. Złapałem ją w tali jedną ręką i uniosłem do góry, powędrowałem z nią do sypialni. Położyłem ją na łóżko, potem przycisnąłem ją swoim ciałem, jedną ręką się oparłem, aby jej nie zadusić, a druga powędrowała pod jej bluzkę. Zacząłem całować najpierw w usta potem schodziłem coraz niżej. Zerwałem z niej bluzkę, a ona nie pozostała mi dłużna i zrobiła to samo z moją. Objąłem ją i obróciłem tak, że teraz ona leżała na mnie. Obdarowałem ją namiętnym pocałunkiem i zsunąłem jej spodnie, potem odpiąłem stanik. Podniosłem się, tym samym zmuszając, aby zrobiła to samo. Zlustrowałem ją wzrokiem, chciałem zapamiętać te chwile. Ade siedząca na mnie okrakiem w samych czarnych koronkowych majteczkach, uśmiechnęła się by po chwili zakryć mi oczy.
- Nie patrz się tak – przytuliła się do mojego torsu i rozpinała moje spodnie, pomogłem jej je ściągnąć.
- Dlaczego nie mogę się patrzeć – pocałowałem jej szyje – Wstydzisz się – spojrzałem w jej oczy odgarniając jej kosmyk za ucho.
- Tak wstydzę – skwitowała i spojrzała na mnie
- Czy ty jesteś, znaczy byłaś? – zdziwiłem się
- Tak – szepnęła i spuściła głowę. W duchu odetchnąłem z ulgą, czyli byłem tym pierwszym, co za tym idzie nic nie robiła z Matim. Uśmiechnąłem się mimowolnie i pocałowałem w czoło.
- Kocham cię – szepnąłem w jej usta
- Oh zamknij się i mnie pocałuj – spełniłem jej prośbę, postanowiłem się z nią podroczyć. Musnąłem jej usta i odwróciłem się z nią, teraz znowu ja byłem na górze. Przyciągnęła mnie za szyje do siebie i pocałowała namiętnie, oddałem jej pocałunek potem zacząłem całować coraz zachłanniej, ściągnąłem swoje bokserki, a potem zsunąłem Ade majtki, schodziłem z pocałunkami coraz niżej. Moje ręce powędrowały na jej piersi, słyszałem jej ciche jęki.
- Dennis – szepnęła i przyciągnęła mnie w górę – Nie torturuj mnie – powiedziała jeszcze ciszej, widziałem, że chce abyśmy złączyli się w jedno, teraz. Ale ja postanowiłem jeszcze trochę ją pomęczyć, czym dam jej to, czego chce.
- Nie torturuje kochanie. To jest gra wstępna – uśmiechnąłem się cwanie
- To ją skończ i przejdź do rzeczy – wysyczała
Uległem jej, co tu dużo mówić, też tego chciałem. Zacząłem powoli by po chwili podkręcić tempo. Jęki Ade stawały się coraz głośniejsze, czułem jej oddech na swojej szyi. Gdy osiągnęliśmy szczyt, przykryłem nas kołdrą i objąłem ją, kiedy położyła głowę na moim torsie.
- Uwielbiam twoje jęki – wyszeptałem, a Ade rzuciła mnie poduszką.
_________________________________________________________________________________________
Przepraszam, że znowu musieli się pogodzić...
- Choć Dennis – objął mnie ramieniem Marcello i pociągnął do swojego mieszkania – Wiesz dobrze, że to jej szansa – powiedział, gdy usiedliśmy w jego salonie
- Wiem i wiem też, że jeśli się dostanie nie mogę jej zakazać wyjechać. Ale to tak boli – skrzywiłem się
- Jak kocha to wróci – westchnął Marcello
- Brit nie kochała? – spojrzałem na niego, wypomnienie mu jego dawnej narzeczonej zabolała go. Wyjechała do Stanów, gra tez w filmach. Marcello puścił ją tam, bo wiedział, że to jej szansa. Wciąż boli go jak ogląda czasopisma i widzi ją w objęciach innego.
- Nie każda jest taka jak Brit – spojrzał na mnie – Dzwoniła ostatnio do mnie – westchnął
- I co?
- Nic, chciała się spotkać, jest w Hamburgu. Pewnie chciała się wypromować, bo będzie grać w serialu. I dowiedziała się, że nie jestem jakimś tam piłkarzykiem tylko gram już w poważnym klubie.
- Przykro mi stary – poklepałem go po ramieniu
- Jest w porządku – wymusił uśmiech
- To, co ja mam zrobić teraz z Ade? Żyć jakby nigdy nic?
- Ciesz się nią. Dawno nie byłeś w tam długim związku. – podrapał się po głowie. – Ty w ogóle nie byłeś w żadnym związku – uśmiechną się.
- No tak – zaśmiałem się
- Dawniej nawet nie wiedzieliśmy jak twoje „wybranki” miały na imię i jak wyglądają za dnia – wystawił język.
- Dobra idę do niej, zapewne nie zamknęła drzwi, więc idę się włamać do niej – poklepałem go po ramieniu i wstałem
- I nie martw się na zapas – krzyknął jeszcze za mną, gdy wychodziłem
Przemierzyłem korytarz i znalazłem się po drzwiami Ade, nacisnąłem klamkę i się nie rozczarowałem jak zwykle zostawiła otwarte drzwi. Wszedłem po cichu i udałem się do salonu, gdzie siedziała Ade z pudełkiem lodów, spojrzała na mnie i łyżeczką nakazała mi abym usiadł.
- Przepraszam – szepnąłem, siadając koło niej
- To ja ciebie przepraszam, powinnam od razu ci powiedzieć – zerknęła na mnie – Chcesz? – podstawiła mi pudełko lodów
- Pewnie – wyrwałem jej łyżeczkę, którą trzymała w buzi i zacząłem jeść
- Ale truskawkowe są moje! – pogroziła mi palcem
- Jasne, jasne. One są moje ty dość już zjadłaś – zmrużyłem oczy
- Żałujesz mi? – powiedziała i położyła ręce na piersi
- Nie kochanie, tylko jak chcesz się dostać do tej drużyny musisz dbać o linię – uśmiechnąłem się i wróciłem do wyjadania truskawkowego smaku.
- Oddawaj tą łyżeczkę żarłoku! Idź sobie po swoją – próbowała wyrwać mi łyżeczkę, ale jej się nie udało. Wymachiwała rękoma i piszczała, a przy tym tak słodko się uśmiechała. Wstałem z pudełkiem i uniosłem je do góry. Ade skakałaby je sięgnąć, ale ona jest taka malutka, że ledwie dosięgała mi do łokcia. Pobiegłem do kuchni i szybko wsadziłem lody do lodówki. Ade wparowała do kuchni i rozglądała się, zapewne szukając lodów.
- Czego szukasz skarbie? – powiedziałem z chytrym uśmieszkiem
- Lodów – odrzekła i spojrzała na lodówkę, która znajdowała się za mną.
- No wiesz – zaśmiałem się i objąłem ją w pasie. – To zapraszam do sypialni – szepnąłem jej do ucha, Ade najpierw nie widziała, o co mi chodzi, ale po chwili zrozumiała, bo wspięła się na palce i obdarowała mnie namiętnym pocałunkiem. Złapałem ją w tali jedną ręką i uniosłem do góry, powędrowałem z nią do sypialni. Położyłem ją na łóżko, potem przycisnąłem ją swoim ciałem, jedną ręką się oparłem, aby jej nie zadusić, a druga powędrowała pod jej bluzkę. Zacząłem całować najpierw w usta potem schodziłem coraz niżej. Zerwałem z niej bluzkę, a ona nie pozostała mi dłużna i zrobiła to samo z moją. Objąłem ją i obróciłem tak, że teraz ona leżała na mnie. Obdarowałem ją namiętnym pocałunkiem i zsunąłem jej spodnie, potem odpiąłem stanik. Podniosłem się, tym samym zmuszając, aby zrobiła to samo. Zlustrowałem ją wzrokiem, chciałem zapamiętać te chwile. Ade siedząca na mnie okrakiem w samych czarnych koronkowych majteczkach, uśmiechnęła się by po chwili zakryć mi oczy.
- Nie patrz się tak – przytuliła się do mojego torsu i rozpinała moje spodnie, pomogłem jej je ściągnąć.
- Dlaczego nie mogę się patrzeć – pocałowałem jej szyje – Wstydzisz się – spojrzałem w jej oczy odgarniając jej kosmyk za ucho.
- Tak wstydzę – skwitowała i spojrzała na mnie
- Czy ty jesteś, znaczy byłaś? – zdziwiłem się
- Tak – szepnęła i spuściła głowę. W duchu odetchnąłem z ulgą, czyli byłem tym pierwszym, co za tym idzie nic nie robiła z Matim. Uśmiechnąłem się mimowolnie i pocałowałem w czoło.
- Kocham cię – szepnąłem w jej usta
- Oh zamknij się i mnie pocałuj – spełniłem jej prośbę, postanowiłem się z nią podroczyć. Musnąłem jej usta i odwróciłem się z nią, teraz znowu ja byłem na górze. Przyciągnęła mnie za szyje do siebie i pocałowała namiętnie, oddałem jej pocałunek potem zacząłem całować coraz zachłanniej, ściągnąłem swoje bokserki, a potem zsunąłem Ade majtki, schodziłem z pocałunkami coraz niżej. Moje ręce powędrowały na jej piersi, słyszałem jej ciche jęki.
- Dennis – szepnęła i przyciągnęła mnie w górę – Nie torturuj mnie – powiedziała jeszcze ciszej, widziałem, że chce abyśmy złączyli się w jedno, teraz. Ale ja postanowiłem jeszcze trochę ją pomęczyć, czym dam jej to, czego chce.
- Nie torturuje kochanie. To jest gra wstępna – uśmiechnąłem się cwanie
- To ją skończ i przejdź do rzeczy – wysyczała
Uległem jej, co tu dużo mówić, też tego chciałem. Zacząłem powoli by po chwili podkręcić tempo. Jęki Ade stawały się coraz głośniejsze, czułem jej oddech na swojej szyi. Gdy osiągnęliśmy szczyt, przykryłem nas kołdrą i objąłem ją, kiedy położyła głowę na moim torsie.
- Uwielbiam twoje jęki – wyszeptałem, a Ade rzuciła mnie poduszką.
_________________________________________________________________________________________
Przepraszam, że znowu musieli się pogodzić...
świetny rozdział :> Ja już się przyzwyczaiłam do ich kłotni i godzenia :> to na swój sposob jest urocze. Barcelona? Ja bym rzucała wszystko i tam jechała :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnowy na infatuacio.blogspot.com :>
OdpowiedzUsuń