Ostatnie
dni były jak z bajki, wstawałam witały mnie zapachy dochodzące z kuchni, a w
niej Dennis, zawsze uśmiechnięty, co mi też się udzielało. Żyliśmy w sielance,
trenowałam z chłopakami z Hamburga razem z Leną, prowadziłam stronę Możdżenia,
nawet zaplanowałam sobie już wolne na inauguracje ekstraklasy, spotkanie
pomiędzy Kolejorzem, a Śląskiem miało się odbyć dzień po powrocie z Barcelony,
ale dla Lecha wszystko.
Zuz i Jacopo mieli bardzo burzliwe ostatnie dni, zrywali, wracali i tak w kółko, nikt już nie wie czy dzisiaj są razem czy może kolejny raz zerwali. Lena zakochała się w Peterze, ale on zachwyca się tylko piłką. Możdżu z Dennisem ogłosili zawieszenie broni, teraz razem próbujemy odesłać Olkę byle jak najdalej od biednego Mateusza. Swoją drogą nie wiedziałam, że to taki świr, przyjaźniłam się z nią, ale widocznie jej nie znałam, ostatnio zleciałam ze schodów przez nią, ale jej plan pozbycia się mnie się nie udał, bo Dennis mnie złapał. Nikt nie wie gdzie jedziemy na obóz, jasne oprócz piłkarzy, sztabu i wszystkich najbliższych współpracowników. Może Mati odpocznie od natręta. Zapowiada się niezły wyjazd.
- Ade! – o Książe właśnie się zjawił i wydziera się w niebo głosy.
- Tak, kochanie - powiedziałam słodko
- Gdzie moje granatowe trampki, chce je w Barcelonie – staną w futrynie i popatrzył na mnie
- Już spakowane, nie pamiętasz – zaśmiałam się
- Niee – przeciągną i nachylił się nade mną – Pamiętam coś innego – szepną mi do ucha, a ja spaliłam buraka.
- Nie zaczynaj, jutro wylatujemy – pouczyłam go, kiedy zaczął się dobierać do mnie.
- Wiem, ale spać zawsze możemy w samolocie – uśmiechną się chytrze
- Podróż będzie krótka, a ja muszę być wypoczęta, pamiętasz w drugi dzień treningu mam testy – przypomniałam mu i zerknęłam na niego, widocznie nie spodobało mu się to, bo z jego twarzy znikną uśmiech.
- Pamiętam – burkną i wyszedł z pokoju.
Tyle razy to przerabialiśmy, myślałam, że zrozumiał. Westchnęłam i powróciłam do pakowania swoich rzeczy i Aogo.
Gdy wszystko było spakowane, postanowiłam pobiegać, przebrałam się w dresy i zbiegłam po schodach, pech chciał, że spotkałam Olkę.
- Znowu – wymruczałam podirytowana
- Widziałam chłopaków piłkarzy z walizkami, gdzie jadą? – zapytała
- Gdzieś, co cię to – warknęłam
- To, że jestem z Matim w ciąży, nie powinien mnie zostawiać – wyrecytowała, a ja wybuchłam śmiechem.
- Ty z nim – zaśmiałam się
- Tak, właśnie idę mu to powiedzieć – powiedziała dumnie i mnie wyminęła
- Ta jasne, pewnie się puściłaś z kimś, a teraz go na kasę chcesz naciągnąć – krzyknęłam za nią, a ta się obróciła i stanęła przede mną.
- Jeśli to nie będzie Matiego dziecko, to Dennisa. Myślisz, że co on robi wieczorem, sama wiesz, że nie ma treningu. – oznajmiła z cwanym uśmieszkiem, we mnie się zagotowało.
- Jesteś psychiczna, już nie masz, jakich bzdur wymyślać – wycedziłam przez zęby.
- Pa słonko – pomachała mi i weszła do windy. Szybko się uspokoiłam i wybiegłam z hotelu, już miałam swoją stałą trasę, przemierzyłam parę kilometrów i usiadłam na ławce, żeby odpocząć.
- Bezczelna – burknęłam do siebie, a potem zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami. No tak, Dennis zawsze wychodził gdzieś wieczorem, ale nie to nie jest prawda, on mnie nie zdradza. Szybko odgoniłam te myśli i przebiegłam się jeszcze trochę. Weszłam zadowolona do hotelu, gdy byłam przy schodach w słuchawkach zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka, zaczęłam podśpiewywać pod nosem i pokonywać stopnie. Trochę mi to zajęło, czym dotarłam na 12 piętro. Otworzyłam drzwi do mieszkania Dennisa i minęłam się w nich z Olką. Posłała mi szyderczy uśmiech i wyszła.
- Co ona tu robiła do jasnej cholery – krzyczałam w niebo głosy, Aogo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Szukała Mateusza, stało się coś – przyglądała mi się, spojrzałam mu w oczy, ale szybko odwrócił wzrok.
- Nie nic – burknęłam – Idę się wykąpać – wyminęłam go i poszłam do łazienki, po 20 min wyszłam z łazienki. Nigdzie nie mogłam znaleźć Dennisa, na kanapie siedział Jacopo.
- Wyszedł musiał coś ważnego załatwić – burkną siedząc do mnie tyłem
- Ok. to pójdę do siebie – powiedziałam zrezygnowana, wciągnęłam na ręcznik bluzę Aogo i wyszłam.
Wszyscy mają dzisiaj tak zły humor czy mi się tylko wydaję… I jaką ważną sprawę musiał załatwić Dennis? Przez tą Olkę oszaleję, przez nią nie ufam własnemu chłopakowi, wchodząc do domu zobaczyłam kopertę pod drzwiami. Podniosłam ją i skierowałam się do salonu, usiadłam na kanapie i otworzyłam. Testy ciążowy! Wzięłam go przez ręcznik i odczytałam wyniki, pozytywny. No tak Olka, w co ona pogrywa? Szukałam w kopercie jakieś kartki, czy coś. Nic nie znalazłam, rzuciłam testem o stół, a ten się rozwalił. Była w nim karteczka. Pomysłowa ta Ola, pomyślałam. Podniosłam karteczkę i przeczytałam treść na głos.
” Nie wiedziałam słoneczko, że jesteś tak impulsywna. Pewnie zastanawiasz się gdzie teraz jest Dennis, nie martw się dobrze mu ze mną. A teraz jesteśmy na spacerze, romantycznie… Opowiem ci potem wszystko, przyjaciółeczko :*”
Wzięłam głęboki oddech, nie dam się sprowokować, nie dam! Pozbierałam wszystkie części i wrzuciłam do śmieci, z karteczką zrobiłam to samo. Zła poszłam spać, obudziłam się o 18, spojrzałam w bok, gdzie leżał Dennis. Najpierw chciałam rzucić się na niego, ale potem uświadomiłam, że Ola to Ola chce mnie pewnie zniszczyć, a jej „wyznania” są z palca wyssane.
- Gdzie byłeś? – szepnęłam i wtuliłam się w niego
- Mój tata przeprowadza się do Hamburga, musiałem odebrać jego rzeczy – pocałował mnie w czoło
- Nie mogłeś mnie zabrać?
- Przesyłka była na 14, a ty o tej byłaś jeszcze pod prysznicem, przepraszam, że nie powiedziałem ci – szepną
- Nic się nie stało – uśmiechnęłam się
- Jutro o 6 zbiórka – westchnął
- Wiem, wszystko już spakowane – powiedziałam dumnie, objął mnie z całej siły.
Zuz i Jacopo mieli bardzo burzliwe ostatnie dni, zrywali, wracali i tak w kółko, nikt już nie wie czy dzisiaj są razem czy może kolejny raz zerwali. Lena zakochała się w Peterze, ale on zachwyca się tylko piłką. Możdżu z Dennisem ogłosili zawieszenie broni, teraz razem próbujemy odesłać Olkę byle jak najdalej od biednego Mateusza. Swoją drogą nie wiedziałam, że to taki świr, przyjaźniłam się z nią, ale widocznie jej nie znałam, ostatnio zleciałam ze schodów przez nią, ale jej plan pozbycia się mnie się nie udał, bo Dennis mnie złapał. Nikt nie wie gdzie jedziemy na obóz, jasne oprócz piłkarzy, sztabu i wszystkich najbliższych współpracowników. Może Mati odpocznie od natręta. Zapowiada się niezły wyjazd.
- Ade! – o Książe właśnie się zjawił i wydziera się w niebo głosy.
- Tak, kochanie - powiedziałam słodko
- Gdzie moje granatowe trampki, chce je w Barcelonie – staną w futrynie i popatrzył na mnie
- Już spakowane, nie pamiętasz – zaśmiałam się
- Niee – przeciągną i nachylił się nade mną – Pamiętam coś innego – szepną mi do ucha, a ja spaliłam buraka.
- Nie zaczynaj, jutro wylatujemy – pouczyłam go, kiedy zaczął się dobierać do mnie.
- Wiem, ale spać zawsze możemy w samolocie – uśmiechną się chytrze
- Podróż będzie krótka, a ja muszę być wypoczęta, pamiętasz w drugi dzień treningu mam testy – przypomniałam mu i zerknęłam na niego, widocznie nie spodobało mu się to, bo z jego twarzy znikną uśmiech.
- Pamiętam – burkną i wyszedł z pokoju.
Tyle razy to przerabialiśmy, myślałam, że zrozumiał. Westchnęłam i powróciłam do pakowania swoich rzeczy i Aogo.
Gdy wszystko było spakowane, postanowiłam pobiegać, przebrałam się w dresy i zbiegłam po schodach, pech chciał, że spotkałam Olkę.
- Znowu – wymruczałam podirytowana
- Widziałam chłopaków piłkarzy z walizkami, gdzie jadą? – zapytała
- Gdzieś, co cię to – warknęłam
- To, że jestem z Matim w ciąży, nie powinien mnie zostawiać – wyrecytowała, a ja wybuchłam śmiechem.
- Ty z nim – zaśmiałam się
- Tak, właśnie idę mu to powiedzieć – powiedziała dumnie i mnie wyminęła
- Ta jasne, pewnie się puściłaś z kimś, a teraz go na kasę chcesz naciągnąć – krzyknęłam za nią, a ta się obróciła i stanęła przede mną.
- Jeśli to nie będzie Matiego dziecko, to Dennisa. Myślisz, że co on robi wieczorem, sama wiesz, że nie ma treningu. – oznajmiła z cwanym uśmieszkiem, we mnie się zagotowało.
- Jesteś psychiczna, już nie masz, jakich bzdur wymyślać – wycedziłam przez zęby.
- Pa słonko – pomachała mi i weszła do windy. Szybko się uspokoiłam i wybiegłam z hotelu, już miałam swoją stałą trasę, przemierzyłam parę kilometrów i usiadłam na ławce, żeby odpocząć.
- Bezczelna – burknęłam do siebie, a potem zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami. No tak, Dennis zawsze wychodził gdzieś wieczorem, ale nie to nie jest prawda, on mnie nie zdradza. Szybko odgoniłam te myśli i przebiegłam się jeszcze trochę. Weszłam zadowolona do hotelu, gdy byłam przy schodach w słuchawkach zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka, zaczęłam podśpiewywać pod nosem i pokonywać stopnie. Trochę mi to zajęło, czym dotarłam na 12 piętro. Otworzyłam drzwi do mieszkania Dennisa i minęłam się w nich z Olką. Posłała mi szyderczy uśmiech i wyszła.
- Co ona tu robiła do jasnej cholery – krzyczałam w niebo głosy, Aogo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Szukała Mateusza, stało się coś – przyglądała mi się, spojrzałam mu w oczy, ale szybko odwrócił wzrok.
- Nie nic – burknęłam – Idę się wykąpać – wyminęłam go i poszłam do łazienki, po 20 min wyszłam z łazienki. Nigdzie nie mogłam znaleźć Dennisa, na kanapie siedział Jacopo.
- Wyszedł musiał coś ważnego załatwić – burkną siedząc do mnie tyłem
- Ok. to pójdę do siebie – powiedziałam zrezygnowana, wciągnęłam na ręcznik bluzę Aogo i wyszłam.
Wszyscy mają dzisiaj tak zły humor czy mi się tylko wydaję… I jaką ważną sprawę musiał załatwić Dennis? Przez tą Olkę oszaleję, przez nią nie ufam własnemu chłopakowi, wchodząc do domu zobaczyłam kopertę pod drzwiami. Podniosłam ją i skierowałam się do salonu, usiadłam na kanapie i otworzyłam. Testy ciążowy! Wzięłam go przez ręcznik i odczytałam wyniki, pozytywny. No tak Olka, w co ona pogrywa? Szukałam w kopercie jakieś kartki, czy coś. Nic nie znalazłam, rzuciłam testem o stół, a ten się rozwalił. Była w nim karteczka. Pomysłowa ta Ola, pomyślałam. Podniosłam karteczkę i przeczytałam treść na głos.
” Nie wiedziałam słoneczko, że jesteś tak impulsywna. Pewnie zastanawiasz się gdzie teraz jest Dennis, nie martw się dobrze mu ze mną. A teraz jesteśmy na spacerze, romantycznie… Opowiem ci potem wszystko, przyjaciółeczko :*”
Wzięłam głęboki oddech, nie dam się sprowokować, nie dam! Pozbierałam wszystkie części i wrzuciłam do śmieci, z karteczką zrobiłam to samo. Zła poszłam spać, obudziłam się o 18, spojrzałam w bok, gdzie leżał Dennis. Najpierw chciałam rzucić się na niego, ale potem uświadomiłam, że Ola to Ola chce mnie pewnie zniszczyć, a jej „wyznania” są z palca wyssane.
- Gdzie byłeś? – szepnęłam i wtuliłam się w niego
- Mój tata przeprowadza się do Hamburga, musiałem odebrać jego rzeczy – pocałował mnie w czoło
- Nie mogłeś mnie zabrać?
- Przesyłka była na 14, a ty o tej byłaś jeszcze pod prysznicem, przepraszam, że nie powiedziałem ci – szepną
- Nic się nie stało – uśmiechnęłam się
- Jutro o 6 zbiórka – westchnął
- Wiem, wszystko już spakowane – powiedziałam dumnie, objął mnie z całej siły.
~`*~`
Może Ola ma
rację, powoli musze się żegnać z Ade, nie mogę jej zakazać robić tego, co
kocha. To ogromna dla niej szansa, a ja jestem tylko niepotrzebną kulą u nogi.
Chce mieć zawsze Ade blisko, kocham ją. Tylko jak się dowie, co zrobiłem
znienawidzi mnie. Ale Olka zapewniała, że się nie dowie, tylko czy ja jej mogę
ufać? Zamknąłem oczy i objąłem z całej siły Ade.
- Ej, bo mnie zadusisz – pisknęła
- Przepraszam skarbie – uśmiechnąłem się lekko, a Ade poniosła się i pocałowała mnie, zaczynała schodzić niżej podnosić mi koszulkę, chciałem, cholernie chciałem zrobić to z nią, ale nie mogłem. Odciągnąłem ją od siebie. – Idę do Artjom – rzuciłem i wyszedłem zakładając po drodze koszulkę, Ade siedziała zdziwiona na łóżku.
Podszedłem do drzwi gdzie mieszkał Artjom i Marcello, chciałem się ich poradzić, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem, wróciłem do mojego mieszkania, Jacopo siedział na kanapie, pewnie znowu pokłócił się z Zuzą. Skierowałem się do swojego pokoju, Jacopo przelotnie spojrzał na mnie i stanął w korytarzu.
- Czy mam się pytać, dlaczego Ade właśnie biegnie z płaczem do Leny? – krzykną
- Nie – warknąłem
- Co jest stary? – wtargnął do mojego pokoju i usiadł na skraju łóżka
- Jak będę na sto procent pewien to ci powiem – westchnąłem – Ade musi się dostać do drużyny Barcy, nie może tu zostać – wydukałem
- Pojebało cię – wywrzeszczał Jacopo
- Odwal się ode mnie i zajmij się Zuz – powiedziałem podenerwowany
- Tak zjeb sobie życie, nie daj sobie pomóc – westchną i wstał
- Spierdalaj – krzyknąłem
- Jesteś idiotą, kochasz ją, a pozwalasz jej odjeść. Nie uwierzę, jeśli powiesz, że jej nie kochasz. Ty się przez nią zmieniłeś na lepsze, nie przebierasz już w panienkach, bo ona ci starcza. Więc jak możesz mówić, że jej tu nie powinno być. I nie mów mi, że to jej życiowa szansa – wyrzucił z siebie Jacopo
- Nic kurwa nie wiem, nic! - wykrzyczałem i wyprowadziłem go z mojego pokoju zamykając za nim drzwi. Przebrałem się w pidżamę i położyłem się do łóżka, chce, żeby ten dzień się skończył, jeszcze jutro wyjazd do Barcelony, o nie. W innej sytuacji skakałbym ze szczęścia, ale nie teraz… Zjebałeś Aogo, zjebałeś na całej linii.
Walałem się po łóżku nie mogąc zasnąć. Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju. Włączyłem radio i padłem na łóżko, jakoś udało mi się usnąć.
- Dennis matole otwieraj! – grzmiał Jacopo, położyłem sobie na głowę poduszkę. – Kurwa już 5.20, wstawaj! – nie dawał za wygraną Sala. Jego wrzaski pewnie było słychać w całym hotelu, ale ja nie mam zamiaru się ruszyć z łóżka.
- Co!? Która? – wykrzyczałem zrywając się z łóżka, dopiero teraz doszły do mnie jego słowa. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do łazienki wymijając zadowolonego z siebie Jacopo. Szybki prysznic, dresy klubowe… Gdzie one są? A no tak u Ade i co teraz? Palnąłem się ręką w czoło i wyruszyłem w kierunku mieszkania Ade po swoje rzeczy. Gdy wszedłem słyszałem jak bierze prysznic, postanowiłem szybko wziąć swoje rzeczy i wyjść. Złapałem walizkę w rękę i powędrowałem do swojego pokoju ubrać się w dresy.
- Chłopaki ruszać dupy zostało 5 minut ! – wykrzykiwał Artjom widząc nas leżących na kanapie. Jacopo strugał się z niej, zrobiłem to samo, sprawdziliśmy czy wszystko zabraliśmy i ruszaliśmy windą.
- Jak by autokar nie mógł przyjechać pod hotel, połowa drużyny tu mieszka – podzielił się swoimi przemyśleniami Jacopo.
- No właśnie – przytaknął mu Peter
- Macie dwa kroki do stadionu i jeszcze piszczycie – zapytał Marcello
- Chyba dwadzieścia – poprawił go Jacopo
- Przyda wam się trochę ruchu – burknąłem, Marcello uśmiechną się do Petera i Jacopo triumfalnie.
Ostatnie metry do autokaru przebiegliśmy widząc, że wszyscy czekają tylko na nas.
- Ej, bo mnie zadusisz – pisknęła
- Przepraszam skarbie – uśmiechnąłem się lekko, a Ade poniosła się i pocałowała mnie, zaczynała schodzić niżej podnosić mi koszulkę, chciałem, cholernie chciałem zrobić to z nią, ale nie mogłem. Odciągnąłem ją od siebie. – Idę do Artjom – rzuciłem i wyszedłem zakładając po drodze koszulkę, Ade siedziała zdziwiona na łóżku.
Podszedłem do drzwi gdzie mieszkał Artjom i Marcello, chciałem się ich poradzić, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem, wróciłem do mojego mieszkania, Jacopo siedział na kanapie, pewnie znowu pokłócił się z Zuzą. Skierowałem się do swojego pokoju, Jacopo przelotnie spojrzał na mnie i stanął w korytarzu.
- Czy mam się pytać, dlaczego Ade właśnie biegnie z płaczem do Leny? – krzykną
- Nie – warknąłem
- Co jest stary? – wtargnął do mojego pokoju i usiadł na skraju łóżka
- Jak będę na sto procent pewien to ci powiem – westchnąłem – Ade musi się dostać do drużyny Barcy, nie może tu zostać – wydukałem
- Pojebało cię – wywrzeszczał Jacopo
- Odwal się ode mnie i zajmij się Zuz – powiedziałem podenerwowany
- Tak zjeb sobie życie, nie daj sobie pomóc – westchną i wstał
- Spierdalaj – krzyknąłem
- Jesteś idiotą, kochasz ją, a pozwalasz jej odjeść. Nie uwierzę, jeśli powiesz, że jej nie kochasz. Ty się przez nią zmieniłeś na lepsze, nie przebierasz już w panienkach, bo ona ci starcza. Więc jak możesz mówić, że jej tu nie powinno być. I nie mów mi, że to jej życiowa szansa – wyrzucił z siebie Jacopo
- Nic kurwa nie wiem, nic! - wykrzyczałem i wyprowadziłem go z mojego pokoju zamykając za nim drzwi. Przebrałem się w pidżamę i położyłem się do łóżka, chce, żeby ten dzień się skończył, jeszcze jutro wyjazd do Barcelony, o nie. W innej sytuacji skakałbym ze szczęścia, ale nie teraz… Zjebałeś Aogo, zjebałeś na całej linii.
Walałem się po łóżku nie mogąc zasnąć. Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju. Włączyłem radio i padłem na łóżko, jakoś udało mi się usnąć.
- Dennis matole otwieraj! – grzmiał Jacopo, położyłem sobie na głowę poduszkę. – Kurwa już 5.20, wstawaj! – nie dawał za wygraną Sala. Jego wrzaski pewnie było słychać w całym hotelu, ale ja nie mam zamiaru się ruszyć z łóżka.
- Co!? Która? – wykrzyczałem zrywając się z łóżka, dopiero teraz doszły do mnie jego słowa. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do łazienki wymijając zadowolonego z siebie Jacopo. Szybki prysznic, dresy klubowe… Gdzie one są? A no tak u Ade i co teraz? Palnąłem się ręką w czoło i wyruszyłem w kierunku mieszkania Ade po swoje rzeczy. Gdy wszedłem słyszałem jak bierze prysznic, postanowiłem szybko wziąć swoje rzeczy i wyjść. Złapałem walizkę w rękę i powędrowałem do swojego pokoju ubrać się w dresy.
- Chłopaki ruszać dupy zostało 5 minut ! – wykrzykiwał Artjom widząc nas leżących na kanapie. Jacopo strugał się z niej, zrobiłem to samo, sprawdziliśmy czy wszystko zabraliśmy i ruszaliśmy windą.
- Jak by autokar nie mógł przyjechać pod hotel, połowa drużyny tu mieszka – podzielił się swoimi przemyśleniami Jacopo.
- No właśnie – przytaknął mu Peter
- Macie dwa kroki do stadionu i jeszcze piszczycie – zapytał Marcello
- Chyba dwadzieścia – poprawił go Jacopo
- Przyda wam się trochę ruchu – burknąłem, Marcello uśmiechną się do Petera i Jacopo triumfalnie.
Ostatnie metry do autokaru przebiegliśmy widząc, że wszyscy czekają tylko na nas.
~`*~`
Matko, gara
niesamowita, a my musimy sterczeć przed autokarem i czekać na spóźnialskich.
Dostałam sms.
Do zobaczenia w Barcelonie! Przyjaciółeczka XOXO
Ją trzeba leczyć naprawdę. Nagle podszedł Mati i przyglądał mi się badawczo.
- Co jest? – spytał po polsku
- Nic – uśmiechnęłam się lekko i schowałam telefon, spojrzałam w bok gdzie piątka piłkarzy dobiegała do nas, zadyszani wrzucili torby do autokaru.
- Siedzisz ze mną, opowiesz mi o wszystkim – uśmiechną się, ale zaraz mina mu zrzedła widząc, że się nie odzywam. – Chyba, że siedzisz z Aogo – podrapał się po głowię
- Nie – zaprzeczyłam i usiadłam razem z Matim, miałam miejsce koło Leny i Petera. Za nami była piątka gdzie na moje nieszczęście usiedli Jacopo, Marcello, Artjom i Dennis. Chcąc odciąć się od tego wszystkiego, założyłam słuchawki i włączyłam netbooka. W słuchawkach usłyszałam Two Steps From Hell - Heart of Courage, zaraz zebrało mi się na wspomnienia, wpisałam szybko na YT “Przeżyjmy to jeszcze raz EURO 2012”. Mati zerknął, co robię i uśmiechał się pod nosem. W końcówce jak to miałam w zwyczaju poleciały mi pojedyncze łzy, co nie uszło uwadze mojemu towarzyszowi, objął mnie ramieniem i przycisnął do siebie. Otarłam łzy i postanowiłam zostać przy wspomnieniach, teraz włączyłam kibiców Lecha i odłączyłam słuchawki, aby każdy słyszał ten wspaniały doping, uśmiechałam się do monitora i pokazywałam, gdzie zawsze stałam, tęskniłam za Bułgarską. Te filmiki wprawiły mnie w świetny humor, razem z Mateuszem i Artjomem, zaczęliśmy śpiewać przyśpiewki, a gdy Artjom zaintonował piosenkę o Legii, Mateusz popukał mnie w czoło, ale po chwili przyłączył się do naszych wrzasków. Wszyscy patrzyli na nas jak na czubków, tą chwile przerwał nam trener krzycząc do megafonu, że jesteśmy na lotnisku. Wzięłam swój podręczny bagaż i zatrudniłam Możdżenia, aby zaniósł moją walizkę. Aogo stał z boku, nic się nie odzywał.
- Co jest – zagadnęłam spokojnie
- Przepraszam za wczoraj – spuścił głowę, a ja skrzywiłam się lekko. I co ja mam teraz powiedzieć nic się nie stało?
- Dobra, daj spokój – machnęłam ręką
- Jesteś zła? – dopytywał, ale nie dane mi było odpowiedzieć bo kontynuował – może to zły moment, ale Ade… - zawiesił się, odwrócił wzrok ode mnie i prawie nie dosłyszalnie powiedział – musimy zerwać. – Stanęłam jak wryta, a on nie obdarzając mnie, choć jednym spojrzeniem wyminął mnie i dołączył do piłkarzy. Uszczypnęłam się w ramię, myśląc, że t sen, a raczej koszmar. A może on coś czuje do Olki? Postanowiłam, że się nie rozkleję, podniosłam dumnie głowę i wparowałam na lotnisko, po ogarnięciu wszystkich piłkarzy, sprawdzili nam bagaże, właśnie poinformowano nas, że możemy wejść na pokład.
- Jedziemy do Barcelony – pisknęłam szczęśliwa, żaden Dennis nie zepsuje mi tego dnia. Usiadłam razem z Leną. Ona strasznie przeżywała testy w kobiecej drużynie, mnie dopingowała cała rodzina, a jej ojciec podobno dostał szału jak się dowiedział, odłożyłam swoje sprawy na bok i zajęłam się Leną. Lena wypłakała się na moim ramieniu i widać było po niej, że jej ulżyło. Peter podał jej paczkę chusteczek, jaką on miał zatroskaną minę patrząc na Lenę. Uśmiechnęłam się mimowolnie obserwując, jak Peter razem z Marcello zaczęli się wygłupiać by rozchmurzyć Lenę. Skierowałam swój wzrok na Aogo, z pozoru wydawał się być spokojny, ale gdy moje oczy zeszły na dół zobaczyłam jak ściska pięści. Nawet Jacopo nie śmiał go zaczepiać. Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy czując, że zbierają się w nich łzy, nawet nie wiedziałam, kiedy Możdżeń wyciągną mi telefon z kieszeni i zaczął szperać w wiadomościach.
- Co to kurwa ma znaczyć Ade! – oburzył się, pewnie przeczytał sms od Oli.
- Nic takiego, oddawaj – wysyczałam przez zęby
- Ta wariatka jedzie do Barcelony – aż poczerwieniał ze złości
- Oj, No nie przejmuj się – bagatelizowałam sprawę, choć zdążyłam już poznać Olkę Psycholkę
- Nie przejmuj się, najpierw mnie nachodziła, potem zaczęła ci grozić, a ostatnio oznajmiła mi, że jest w ciąży i to moje dziecko – zawył – Ona jest zdolna do wszystkiego – powoli się uspokajał
- A jest możliwość, żeby było twoje? – spytałam
- Nie obliczyłem i nie ma możliwości, zresztą zawsze się zabezpieczaliśmy – odparł spokojnie. – Ale to nie wszystko powiedziała, że jak to nie będzie moje dziecko to kogoś z mojej drużyny, ale nie chciała powiedzieć, kogo tylko się zaśmiała i wyszła, mówiąc, że uderzy tam gdzie zaboli najbardziej. – znowu zaczął się denerwować, a ja kątem oka spoglądałam na Dennisa, który gdy tylko słyszał imię Oli nerwowo rozglądał się na wszystkie strony. Nie chcę w to wierzyć, ale to się łączy w całość, ona jest w ciąży z Dennisem! Chciałam już wybiec do łazienki, ulżyć emocją, ale stewardessa nakazała pozostać na miejscu bo zaraz lądujemy, zapięłam pasy i spojrzałam na Lenę, spała słodko trzymając za rękę Petera.
Po trzech godzinach, zakwaterowaliśmy się w pokoju, korzystając, że Lena jest z Peterem położyłam się na łóżko i rozpłakałam w najlepsze. Już się nie łudziłam, że Dennis nie spał z Olką. Przytuliłam się do poduszki i zasnęłam.
Do zobaczenia w Barcelonie! Przyjaciółeczka XOXO
Ją trzeba leczyć naprawdę. Nagle podszedł Mati i przyglądał mi się badawczo.
- Co jest? – spytał po polsku
- Nic – uśmiechnęłam się lekko i schowałam telefon, spojrzałam w bok gdzie piątka piłkarzy dobiegała do nas, zadyszani wrzucili torby do autokaru.
- Siedzisz ze mną, opowiesz mi o wszystkim – uśmiechną się, ale zaraz mina mu zrzedła widząc, że się nie odzywam. – Chyba, że siedzisz z Aogo – podrapał się po głowię
- Nie – zaprzeczyłam i usiadłam razem z Matim, miałam miejsce koło Leny i Petera. Za nami była piątka gdzie na moje nieszczęście usiedli Jacopo, Marcello, Artjom i Dennis. Chcąc odciąć się od tego wszystkiego, założyłam słuchawki i włączyłam netbooka. W słuchawkach usłyszałam Two Steps From Hell - Heart of Courage, zaraz zebrało mi się na wspomnienia, wpisałam szybko na YT “Przeżyjmy to jeszcze raz EURO 2012”. Mati zerknął, co robię i uśmiechał się pod nosem. W końcówce jak to miałam w zwyczaju poleciały mi pojedyncze łzy, co nie uszło uwadze mojemu towarzyszowi, objął mnie ramieniem i przycisnął do siebie. Otarłam łzy i postanowiłam zostać przy wspomnieniach, teraz włączyłam kibiców Lecha i odłączyłam słuchawki, aby każdy słyszał ten wspaniały doping, uśmiechałam się do monitora i pokazywałam, gdzie zawsze stałam, tęskniłam za Bułgarską. Te filmiki wprawiły mnie w świetny humor, razem z Mateuszem i Artjomem, zaczęliśmy śpiewać przyśpiewki, a gdy Artjom zaintonował piosenkę o Legii, Mateusz popukał mnie w czoło, ale po chwili przyłączył się do naszych wrzasków. Wszyscy patrzyli na nas jak na czubków, tą chwile przerwał nam trener krzycząc do megafonu, że jesteśmy na lotnisku. Wzięłam swój podręczny bagaż i zatrudniłam Możdżenia, aby zaniósł moją walizkę. Aogo stał z boku, nic się nie odzywał.
- Co jest – zagadnęłam spokojnie
- Przepraszam za wczoraj – spuścił głowę, a ja skrzywiłam się lekko. I co ja mam teraz powiedzieć nic się nie stało?
- Dobra, daj spokój – machnęłam ręką
- Jesteś zła? – dopytywał, ale nie dane mi było odpowiedzieć bo kontynuował – może to zły moment, ale Ade… - zawiesił się, odwrócił wzrok ode mnie i prawie nie dosłyszalnie powiedział – musimy zerwać. – Stanęłam jak wryta, a on nie obdarzając mnie, choć jednym spojrzeniem wyminął mnie i dołączył do piłkarzy. Uszczypnęłam się w ramię, myśląc, że t sen, a raczej koszmar. A może on coś czuje do Olki? Postanowiłam, że się nie rozkleję, podniosłam dumnie głowę i wparowałam na lotnisko, po ogarnięciu wszystkich piłkarzy, sprawdzili nam bagaże, właśnie poinformowano nas, że możemy wejść na pokład.
- Jedziemy do Barcelony – pisknęłam szczęśliwa, żaden Dennis nie zepsuje mi tego dnia. Usiadłam razem z Leną. Ona strasznie przeżywała testy w kobiecej drużynie, mnie dopingowała cała rodzina, a jej ojciec podobno dostał szału jak się dowiedział, odłożyłam swoje sprawy na bok i zajęłam się Leną. Lena wypłakała się na moim ramieniu i widać było po niej, że jej ulżyło. Peter podał jej paczkę chusteczek, jaką on miał zatroskaną minę patrząc na Lenę. Uśmiechnęłam się mimowolnie obserwując, jak Peter razem z Marcello zaczęli się wygłupiać by rozchmurzyć Lenę. Skierowałam swój wzrok na Aogo, z pozoru wydawał się być spokojny, ale gdy moje oczy zeszły na dół zobaczyłam jak ściska pięści. Nawet Jacopo nie śmiał go zaczepiać. Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy czując, że zbierają się w nich łzy, nawet nie wiedziałam, kiedy Możdżeń wyciągną mi telefon z kieszeni i zaczął szperać w wiadomościach.
- Co to kurwa ma znaczyć Ade! – oburzył się, pewnie przeczytał sms od Oli.
- Nic takiego, oddawaj – wysyczałam przez zęby
- Ta wariatka jedzie do Barcelony – aż poczerwieniał ze złości
- Oj, No nie przejmuj się – bagatelizowałam sprawę, choć zdążyłam już poznać Olkę Psycholkę
- Nie przejmuj się, najpierw mnie nachodziła, potem zaczęła ci grozić, a ostatnio oznajmiła mi, że jest w ciąży i to moje dziecko – zawył – Ona jest zdolna do wszystkiego – powoli się uspokajał
- A jest możliwość, żeby było twoje? – spytałam
- Nie obliczyłem i nie ma możliwości, zresztą zawsze się zabezpieczaliśmy – odparł spokojnie. – Ale to nie wszystko powiedziała, że jak to nie będzie moje dziecko to kogoś z mojej drużyny, ale nie chciała powiedzieć, kogo tylko się zaśmiała i wyszła, mówiąc, że uderzy tam gdzie zaboli najbardziej. – znowu zaczął się denerwować, a ja kątem oka spoglądałam na Dennisa, który gdy tylko słyszał imię Oli nerwowo rozglądał się na wszystkie strony. Nie chcę w to wierzyć, ale to się łączy w całość, ona jest w ciąży z Dennisem! Chciałam już wybiec do łazienki, ulżyć emocją, ale stewardessa nakazała pozostać na miejscu bo zaraz lądujemy, zapięłam pasy i spojrzałam na Lenę, spała słodko trzymając za rękę Petera.
Po trzech godzinach, zakwaterowaliśmy się w pokoju, korzystając, że Lena jest z Peterem położyłam się na łóżko i rozpłakałam w najlepsze. Już się nie łudziłam, że Dennis nie spał z Olką. Przytuliłam się do poduszki i zasnęłam.
~`*~`
Chyba po
raz piąty przechodzę obok pokoju Ade, chce jej wszystko wyjaśnić, ale jak?
Usłyszałem jak płaczę, osunąłem się na ścianę i schowałem twarz w dłoniach,
jednak słysząc czyjeś kroki uciekłem za zakręt. Gdy ta osoba przeszła
postanowiłem zebrać się na odwagę i wejść z nią porozmawiać. Uchyliłem drzwi i
zobaczyłem śpiącą Ade.
- Koniec twojego czasu Aogo – westchnąłem do siebie, ostrożnie zamknąłem drzwi i poszedłem do siebie.
_____________________________________________________________________________________
W sumie mam jeszcze 6 rozdziałów zaplanowanych i epi..., ale czas pokaże jak będzie. :) Pozdrawiam
- Koniec twojego czasu Aogo – westchnąłem do siebie, ostrożnie zamknąłem drzwi i poszedłem do siebie.
_____________________________________________________________________________________
W sumie mam jeszcze 6 rozdziałów zaplanowanych i epi..., ale czas pokaże jak będzie. :) Pozdrawiam